Ostatnio założyłam jak wiecie nowego bloga --> http://alllifeinhell.blogspot.com/ , ale słynna Ray-Ray postanowiła napisać kontynuację do opowiadania "
To smile through her tears". Jeżeli macie ochotę śledzić dalsze losy bohaterów, zapraszam tutaj --> http://beautifulandcruelworld.blogspot.com/ . ;)
wtorek, 31 grudnia 2013
piątek, 27 grudnia 2013
!!!!!!!!!!!!
Nie mam pomysłu, na dalsze losy bohaterów, więc stwierdziłam, że zacznę pisać nowe opowiadanie.
Tutaj macie link do nowego bloga --> http://alllifeinhell.blogspot.com/ . Wchodźcie, komentujcie, zapraszam!
I tu macie mojego tt --> https://twitter.com/crazy__mofos_NH
Papa <3
Tutaj macie link do nowego bloga --> http://alllifeinhell.blogspot.com/ . Wchodźcie, komentujcie, zapraszam!
I tu macie mojego tt --> https://twitter.com/crazy__mofos_NH
Papa <3
środa, 28 sierpnia 2013
WAŻNE
Nie mam ochoty dłużej pisać tego bloga, nie mam też pomysłów na dalsze losy bohaterów. Może zacznę pisać coś nowego, coś co nie będzie podobne do tego opowiadania, wiecie zupełnie inna tematyka, ale no.. nie wiem jak to wyjdzie. Jeśli zacznę pisać nowe opowiadanie, to podam wam linka do nowego bloga, niczego jednak nie obiecuje. Buziaki ;*
https://twitter.com/_WEloveNIALL__ obserwujcie na tt ;]
https://twitter.com/_WEloveNIALL__ obserwujcie na tt ;]
wtorek, 4 czerwca 2013
JUŻ!
Siemka, już po wszystkim. Ochota na pisanie mi wróciła, więc zbieram się i zaczynam tworzyć kolejny rozdział. Pomysł na dalsze losy bohaterów już są, oczywiście przy pomocy Ray :D Dawno mnie tu nie było i dopiero teraz przypomniałam sobie o tym blogu. Kiedy się logowałam zwątpiłam w to , że ktoś tu jeszcze wchodzi. Moje zdziwienie było ogromne, gdy zobaczyłam, że w ciągu tygodnia było tu ok 100 osób. Dla mnie to naprawdę dużo. Idę właśnie pisać ten 7 rozdział dla Was. :)
FOLLOW ME ON TWITTER --> https://twitter.com/_WEloveNIALL__ (chce widzieć nowych obserwujących ;d)
<3
FOLLOW ME ON TWITTER --> https://twitter.com/_WEloveNIALL__ (chce widzieć nowych obserwujących ;d)
<3
środa, 20 marca 2013
Przepraszam wszystkich tych, którzy wchodzą tu regularnie na bloga i sprawdzają, czy nie dodałam już nowego rozdziału (jest was sporo, nie spodziewałam się). Nie mam ostatnio chęci i czasu do pisania, więc tymczasowo zawieszam bloga. Kolejny rozdział jest już zaczęty, ale nie wiem kiedy go skończę. Cały przyszły tydzień mam wolny, więc jeśli przyjdzie mi ochota na pisanie na pewno się za to zabiorę. Z góry wszystkich przepraszam, ale zrozumcie, przecież tak czasami jest. Ta moja niechęć nie będzie trwała w nieskończoność. Zajrzyjcie tutaj w przyszłym tygodniu, bo może już wtedy coś tutaj się pojawi. :)
wtorek, 12 lutego 2013
Rozdział 6
Przeczytaj inf. pod rozdziałem i ZAGŁOSUJ (po lewej stronie).
____________________________________
Kiedy się obudziłam z wielkim bólem głowy zauważyłam pewien brak- Oli'ego nie było przy mnie. Podnosząc kołdrę z ziemi,którą prawdopodobnie sama zrzuciłam, zauważyłam , że mój imprezowicz leżał koło łóżka, na podłodze.. Podparłam się i spojrzałam na niego. Mruczał coś niezrozumiałego pod nosem. Chwyciłam go za ramię i próbowałam położyć z powrotem, ale gdy tylko podciągnęłam go jakieś 2 cm przebudził się. Kiedy na mnie spojrzał nie potrafiłam powstrzymać śmiechu. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Po dłuższej chwili, gdy już odrobinę doszedł do siebie , powiedział:
-Co.. ja.. tu.. robię...- widać było, że wypowiedzenie niektórych słów nadal sprawiało mu problemy.
-Leżysz półprzytomny na ziemi, bo wczoraj się spiłeś w klubie.- odpowiedziałam treściwie. Po za tym, ja wcale nie byłam lepsza. Oliver powoli podniósł się na rękach i usiadł , nie zmieniając miejsca. Rozejrzał sie dookoła. Widziałam, ze na prawdę nie wiedział jak się tu znalazł. Zamyślił się na chwilę, po czym zaczął rozmowę, nadal nie do końca wyraźnie wypowiadając niektóre słowa.
- Mam pytanie. Chociaż nie... albo tak? Wiesz, mam problem. Wszystko mi się zmieszało i teraz nie wiem, czy to był sen czy rzeczywistość..- mówił tajemniczo..- Czy ty..albo nieistotne..- mówił patrząc w bliżej nieokreślony punkt na podłodze.
- No powiedz.- nakłaniałam go z nadzieją, że powie. Musiało mu się coś przyśnić i teraz mu głupio o to zapytać. Zaśmiałam sie po cichu ze stanu w jakim był jeszcze od wczoraj. Biedaczek, nic nie wiedział z wczorajszego wypadu, albo przypominały mu sie tylko urywki z imprezy. Poniekąd to nawet dobrze, bo gorzej byłoby, gdyby pamiętał moje wczorajsze słowa.. Niemożliwe jednak, że to pamięta. Przecież on nawet samodzielnie siedzieć nie potrafił!
- Co sie szczerzysz?- zapytał zdziwiony. No tak, szkoda, że teraz nie widział siebie. Sam by się śmiał.
- Nie, nic. Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy?- co do wczorajszego wieczora , wolałam się upewnić. Pytać mogę, a w razie gdyby pamiętał, mogę mu wmówić, że był to sen. Ja sam powiedział, nie odróżnia teraz snu od rzeczywistości, więc mogę mu wmówić co zechcę, jak małemu dziecku. To było zabawne.
-No i znów sie szczerzysz. Nie rozumiem Cię. O Jezu, ale wczoraj była biba. Prawie nic nie pamiętam. Wiem tylko, że tańczyliśmy razem, potem poszliśmy do baru no i tak gdzieś z trzy razy, później już prawie nic nie pamiętam.
- A no tak było grubo. Musiałam Cię trzymać na krześle nawet jak siedziałeś. W dodatku El i David gdzieś poszli i zostaliśmy sami, musiałam Cię tutaj wlec. Ciężko było. Już nigdy, ale to nigdy nie chce z tobą zostać sama na imprezie. - zaśmialiśmy się równocześnie.
- Dobra, teraz spieprzaj mi stąd chce się przebrać, idź do łazienki zrób coś z sobą , prysznic weź albo coś , bo wyglądasz okropnie..- oczywiście zrozumiał to tak, jak miał i z kolei on zaczął mi docinać.
- No ty też nie lepiej. I uczesz włosy, bo wyglądasz jak strach na wróble..- po swojej krótkiej (na szczęście) wypowiedzi, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą, wedle życzenia. Wstałam z łóżka i otworzyłam szafę z ubraniami, po czym wyciągnęłam szybko czarne leginsy i pierwszą lepszą bluzę. Usiadłam na krześle rozczesując swoje poplątane włosy. Spojrzałam w lustro. Rzeczywiście wyglądałam okropnie: doły pod oczami, rozmazany makijaż i te nieszczęsne włosy z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. Wyciągnęłam specjalne odżywki do włosów, które znajdowały się w jednej z półek, tak jak inne drobiazgi do pielęgnacji. Po niedługim czasie moje delikatne loki już lekko opadały mi na ramiona.
- Zostało tylko zrobić coś z tym.- powiedziałam do siebie wskazując ręką na twarz. Wyglądałam jak upiór z filmu grozy. Pochyliłam się i sięgnęłam do mojego czarnego kuferka, gdzie znajdowały się moje "skarby". Kilka kosmetyków i wszystko sie unormował. Jeszcze tylko podkreśliłam odrobinę moje ciemne rzęsy i byłam gotowa. Zaścieliłam łóżko, żeby w moim pokoju nie wyglądało jak po wojnie, po czym wyszłam kierując się w stronę kuchni. Byłam głodna,sądzę, że Oliver też, lecz z pewnością nie wpadnie na pomysł zrobienia czegoś do zjedzenia. Przechodząc przez salon poczułam miłą woń dochodzącą z kuchni, a moich uszu dobiegło brzdękanie talerzy. Podeszłam cichym krokiem i stanęłam na progu kuchni. Nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam. Ku mojemu zdziwieniu ten, którego uważałam za największego lenia właśnie robił nam śniadanie. Spojrzałam na Niego. Znów zapragnęłam, by był tylko mój, uśmiechał się tylko dla mnie, patrzył tylko w moje oczy. Patrzyłam na niego jak głupia, był dla mnie doskonały w każdym calu, nic mu nie brakowało.
- Co sie tak gapisz?- powiedział żartobliwie, jak to on, przy czym uśmiechnął się czarująco, a pode mną znów ugięły się kolana..
- Nie nic, tak tylko..- zabrakło mi języka w gębie. Uciekłam wiec do najprostrzego rozwiązania.. Nie udzielił na to żadnej odpowiedzi, a wziął sie za dalsze przygotowania naszego śniadania.
Zerknęłam wciąż ospała na zegar. Jego wskazówki pokazywały godzinę 13:00. Można by zabrać się już za robienie obiadu, nie śniadania.- Idę usiąść, bo trochę mnie głowa boli, a ty sobie poradzisz.
-No jasne, bo mnie wcale w głowie nie huczy po wczoraj- powiedział z ironią. Zaśmiałam się po cichu i poszłam do salonu, gdzie wygodnie rozłożyłam się na wersalce. Włączyłam telewizor przeskakując kolejno nie za ciekawe programy. Po dłuższej chwili natrafiłam wreszcie na jakiś kanał muzyczny, gdzie puszczono bardzo dobrze znaną mi piosenkę, którą w dodatku uwielbiałam. Nim się skończyła , na brązowym stole przede mną stał już talerz pełen kanapek i dwie szklanki z gorącą kawą na przebudzenie. On za to usiadł obok mnie i pochłaniał kanapki , jedna za drugą.
Pochłaniał je w takim tempie, że myślałam, że się zaraz zakrztusi.
Już chciałam wtrącić jakąś zabawną uwagę na temat jego żołądka, lecz przerwał mi dźwięk telefonu.
-Tu Ronnie, słucham?- spytałam, ponieważ litery na komórce dalej były dla mnie nie do rozczytania.
-Hej! Z tej strony El.- nie musiała mi tego mówić, poznałam ją po głosie- Wiesz może gdzie podziewa się Olie? Zostawił wczoraj w klubie telefon, a nie umieliśmy was znaleźć, bo tak nagle jakoś zniknęliście…- Zatkało mnie. Olivera najwyraźniej też- dopiero teraz zauważył brak telefonu.
-Tak… Oliver przyszedł do mnie właśnie przed chwilą…- skłamałam. Wiedziałam, że jeśli powiedziałabym jej prawdę to pewnie pomyślała by sobie nie wiadomo co.
-Dał rade dojść? Wczoraj wyglądał przynajmniej jakby potrzebował lekarza.- powiedziała ze śmiechem w głosie.
-Mam nadzieję, że wiesz, że jesteś na głośniku?- zapytałam zaraz po zobaczeniu skołowanej miny Olivera. I tu nastała niezręczna cisza, a z każdą sekundą coraz bardziej chciało mi się śmiać.
-A co się stało z tobą i Davidem? Też wczoraj tak nagle zeszliście z pola widzenia.- Powiedział Olie najwyraźniej próbując się odgryźć. Zdziwił mnie bardzo fakt, że nasz imprezowicz jednak coś pamiętał.
-Długa historia… W skrócie mówiąc David miał bliskie spotkanie trzeciego stopnia z drzwiami i musiałam odprowadzić go do domu.- cała nasza trójka parsknęła śmiechem.-Może zobaczymy się potem w tej nowej kafejce? Wiecie, tej za rogiem?
-Pewnie!- odpowiedział pełen entuzjazmu Olie, za to ja nie byłam najpierw zbyt przychylna tej decyzji. Ciągle pamiętałam jak musiałam taszczyć przez całe ulice pijanego Olivera, który na dodatek nie chciał się mnie słuchać, ale w końcu też skapitulowałam.
-To wspaniale! Widzimy się o czwartej!- powiedziała i rozłączyłyśmy się.
Przez cały czas rozmowy siedzieliśmy na kanapie, a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że ten łakomczuch zostawił mi tylko trzy kanapki! Ale cóż… Nie będę się o to wykłócać, w końcu przynajmniej sam je zrobił. Dalej ciekawił mnie jego entuzjazm podczas zaproszenia El do tego Cafe. Miał taki błysk w oku jakby nagle zobaczył tabliczkę czekolady ludzkich rozmiarów.
-Co cię skłoniło do takiej szybkiej decyzji wyjścia?- powiedziałam i upiłam łyk kawy.
-Wiesz… Słyszałem, że dają tam wspaniałą gorącą czekoladę- mówiąc to „wywalił” taki uśmiech, że myślałam, że zaraz upuszczę mój kubek.- A tak w ogóle to… No wiesz… Ja… Mam do ciebie pytanie…- powiedział już mniej radosnym głosem. W jego oczach widziałam, że to coś poważnego, ale w życiu nie pomyślałabym, że będzie chodziło właśnie o to…
-Spokojnie. Mi możesz powiedzieć wszystko.- powiedziałam, nie podejrzewając co za chwilę może się stać.
-No bo wiesz… Ja… Nie wiem czy to był sen czy nie… Ale… Pamiętam jak… No wiesz!...- mówił tak jakby zapomniał o co w ogóle mu chodziło.
-Błagam cię! Powiedz!- powiedziałam i chwyciłam go za ramię.
-…Jak… Mówiłaś, że.. że ci na mnie zależy.. bardzo..
-C-co?- powiedziałam wystraszona i od razu ręka spoczywająca na jego ramieniu chwyciła za moje serce. Biło jak szalone. Wiedziałam, że mam dwa wyjścia: skłamać lub powiedzieć prawdę… Patrzyliśmy sobie w oczy. Wiedziałam, że taka okazja może się szybko nie powtórzyć, ale jeśli mu powiem to może być koniec nie tylko przyjaźni, ale też znajomości… Każda chwila była dla mnie jak eon, ale nie mogłam czekać tak długo. Musiałam wybierać "Być, albo nie być." w dodatku miałam na to zaledwie pare sekund….
______________________________________________________________
Jest szósty rozdział, wiem, że nie było bardzo długo, ale nie potrafiłam nic napisać, nie miałam w ogóle weny. Z tym też było ciężko, ale na szczęście pomogła mi Ray :D Dziękuje! :)
Mam prośbę. Jest dużo wyświetleń na poszczególne rozdziały, więc jeżeli to przeczytałaś/łeś to zostaw po sobie ślad w komentarzu, może być on nawet zwykłą minką. :)
SandrXx <33
____________________________________
-Co.. ja.. tu.. robię...- widać było, że wypowiedzenie niektórych słów nadal sprawiało mu problemy.
-Leżysz półprzytomny na ziemi, bo wczoraj się spiłeś w klubie.- odpowiedziałam treściwie. Po za tym, ja wcale nie byłam lepsza. Oliver powoli podniósł się na rękach i usiadł , nie zmieniając miejsca. Rozejrzał sie dookoła. Widziałam, ze na prawdę nie wiedział jak się tu znalazł. Zamyślił się na chwilę, po czym zaczął rozmowę, nadal nie do końca wyraźnie wypowiadając niektóre słowa.
- Mam pytanie. Chociaż nie... albo tak? Wiesz, mam problem. Wszystko mi się zmieszało i teraz nie wiem, czy to był sen czy rzeczywistość..- mówił tajemniczo..- Czy ty..albo nieistotne..- mówił patrząc w bliżej nieokreślony punkt na podłodze.
- No powiedz.- nakłaniałam go z nadzieją, że powie. Musiało mu się coś przyśnić i teraz mu głupio o to zapytać. Zaśmiałam sie po cichu ze stanu w jakim był jeszcze od wczoraj. Biedaczek, nic nie wiedział z wczorajszego wypadu, albo przypominały mu sie tylko urywki z imprezy. Poniekąd to nawet dobrze, bo gorzej byłoby, gdyby pamiętał moje wczorajsze słowa.. Niemożliwe jednak, że to pamięta. Przecież on nawet samodzielnie siedzieć nie potrafił!
- Co sie szczerzysz?- zapytał zdziwiony. No tak, szkoda, że teraz nie widział siebie. Sam by się śmiał.
- Nie, nic. Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy?- co do wczorajszego wieczora , wolałam się upewnić. Pytać mogę, a w razie gdyby pamiętał, mogę mu wmówić, że był to sen. Ja sam powiedział, nie odróżnia teraz snu od rzeczywistości, więc mogę mu wmówić co zechcę, jak małemu dziecku. To było zabawne.
-No i znów sie szczerzysz. Nie rozumiem Cię. O Jezu, ale wczoraj była biba. Prawie nic nie pamiętam. Wiem tylko, że tańczyliśmy razem, potem poszliśmy do baru no i tak gdzieś z trzy razy, później już prawie nic nie pamiętam.
- A no tak było grubo. Musiałam Cię trzymać na krześle nawet jak siedziałeś. W dodatku El i David gdzieś poszli i zostaliśmy sami, musiałam Cię tutaj wlec. Ciężko było. Już nigdy, ale to nigdy nie chce z tobą zostać sama na imprezie. - zaśmialiśmy się równocześnie.
- Dobra, teraz spieprzaj mi stąd chce się przebrać, idź do łazienki zrób coś z sobą , prysznic weź albo coś , bo wyglądasz okropnie..- oczywiście zrozumiał to tak, jak miał i z kolei on zaczął mi docinać.
- No ty też nie lepiej. I uczesz włosy, bo wyglądasz jak strach na wróble..- po swojej krótkiej (na szczęście) wypowiedzi, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą, wedle życzenia. Wstałam z łóżka i otworzyłam szafę z ubraniami, po czym wyciągnęłam szybko czarne leginsy i pierwszą lepszą bluzę. Usiadłam na krześle rozczesując swoje poplątane włosy. Spojrzałam w lustro. Rzeczywiście wyglądałam okropnie: doły pod oczami, rozmazany makijaż i te nieszczęsne włosy z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. Wyciągnęłam specjalne odżywki do włosów, które znajdowały się w jednej z półek, tak jak inne drobiazgi do pielęgnacji. Po niedługim czasie moje delikatne loki już lekko opadały mi na ramiona.
- Zostało tylko zrobić coś z tym.- powiedziałam do siebie wskazując ręką na twarz. Wyglądałam jak upiór z filmu grozy. Pochyliłam się i sięgnęłam do mojego czarnego kuferka, gdzie znajdowały się moje "skarby". Kilka kosmetyków i wszystko sie unormował. Jeszcze tylko podkreśliłam odrobinę moje ciemne rzęsy i byłam gotowa. Zaścieliłam łóżko, żeby w moim pokoju nie wyglądało jak po wojnie, po czym wyszłam kierując się w stronę kuchni. Byłam głodna,sądzę, że Oliver też, lecz z pewnością nie wpadnie na pomysł zrobienia czegoś do zjedzenia. Przechodząc przez salon poczułam miłą woń dochodzącą z kuchni, a moich uszu dobiegło brzdękanie talerzy. Podeszłam cichym krokiem i stanęłam na progu kuchni. Nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam. Ku mojemu zdziwieniu ten, którego uważałam za największego lenia właśnie robił nam śniadanie. Spojrzałam na Niego. Znów zapragnęłam, by był tylko mój, uśmiechał się tylko dla mnie, patrzył tylko w moje oczy. Patrzyłam na niego jak głupia, był dla mnie doskonały w każdym calu, nic mu nie brakowało.
- Co sie tak gapisz?- powiedział żartobliwie, jak to on, przy czym uśmiechnął się czarująco, a pode mną znów ugięły się kolana..
- Nie nic, tak tylko..- zabrakło mi języka w gębie. Uciekłam wiec do najprostrzego rozwiązania.. Nie udzielił na to żadnej odpowiedzi, a wziął sie za dalsze przygotowania naszego śniadania.
Zerknęłam wciąż ospała na zegar. Jego wskazówki pokazywały godzinę 13:00. Można by zabrać się już za robienie obiadu, nie śniadania.- Idę usiąść, bo trochę mnie głowa boli, a ty sobie poradzisz.
-No jasne, bo mnie wcale w głowie nie huczy po wczoraj- powiedział z ironią. Zaśmiałam się po cichu i poszłam do salonu, gdzie wygodnie rozłożyłam się na wersalce. Włączyłam telewizor przeskakując kolejno nie za ciekawe programy. Po dłuższej chwili natrafiłam wreszcie na jakiś kanał muzyczny, gdzie puszczono bardzo dobrze znaną mi piosenkę, którą w dodatku uwielbiałam. Nim się skończyła , na brązowym stole przede mną stał już talerz pełen kanapek i dwie szklanki z gorącą kawą na przebudzenie. On za to usiadł obok mnie i pochłaniał kanapki , jedna za drugą.
Pochłaniał je w takim tempie, że myślałam, że się zaraz zakrztusi.
Już chciałam wtrącić jakąś zabawną uwagę na temat jego żołądka, lecz przerwał mi dźwięk telefonu.
-Tu Ronnie, słucham?- spytałam, ponieważ litery na komórce dalej były dla mnie nie do rozczytania.
-Hej! Z tej strony El.- nie musiała mi tego mówić, poznałam ją po głosie- Wiesz może gdzie podziewa się Olie? Zostawił wczoraj w klubie telefon, a nie umieliśmy was znaleźć, bo tak nagle jakoś zniknęliście…- Zatkało mnie. Olivera najwyraźniej też- dopiero teraz zauważył brak telefonu.
-Tak… Oliver przyszedł do mnie właśnie przed chwilą…- skłamałam. Wiedziałam, że jeśli powiedziałabym jej prawdę to pewnie pomyślała by sobie nie wiadomo co.
-Dał rade dojść? Wczoraj wyglądał przynajmniej jakby potrzebował lekarza.- powiedziała ze śmiechem w głosie.
-Mam nadzieję, że wiesz, że jesteś na głośniku?- zapytałam zaraz po zobaczeniu skołowanej miny Olivera. I tu nastała niezręczna cisza, a z każdą sekundą coraz bardziej chciało mi się śmiać.
-A co się stało z tobą i Davidem? Też wczoraj tak nagle zeszliście z pola widzenia.- Powiedział Olie najwyraźniej próbując się odgryźć. Zdziwił mnie bardzo fakt, że nasz imprezowicz jednak coś pamiętał.
-Długa historia… W skrócie mówiąc David miał bliskie spotkanie trzeciego stopnia z drzwiami i musiałam odprowadzić go do domu.- cała nasza trójka parsknęła śmiechem.-Może zobaczymy się potem w tej nowej kafejce? Wiecie, tej za rogiem?
-Pewnie!- odpowiedział pełen entuzjazmu Olie, za to ja nie byłam najpierw zbyt przychylna tej decyzji. Ciągle pamiętałam jak musiałam taszczyć przez całe ulice pijanego Olivera, który na dodatek nie chciał się mnie słuchać, ale w końcu też skapitulowałam.
-To wspaniale! Widzimy się o czwartej!- powiedziała i rozłączyłyśmy się.
Przez cały czas rozmowy siedzieliśmy na kanapie, a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że ten łakomczuch zostawił mi tylko trzy kanapki! Ale cóż… Nie będę się o to wykłócać, w końcu przynajmniej sam je zrobił. Dalej ciekawił mnie jego entuzjazm podczas zaproszenia El do tego Cafe. Miał taki błysk w oku jakby nagle zobaczył tabliczkę czekolady ludzkich rozmiarów.
-Co cię skłoniło do takiej szybkiej decyzji wyjścia?- powiedziałam i upiłam łyk kawy.
-Wiesz… Słyszałem, że dają tam wspaniałą gorącą czekoladę- mówiąc to „wywalił” taki uśmiech, że myślałam, że zaraz upuszczę mój kubek.- A tak w ogóle to… No wiesz… Ja… Mam do ciebie pytanie…- powiedział już mniej radosnym głosem. W jego oczach widziałam, że to coś poważnego, ale w życiu nie pomyślałabym, że będzie chodziło właśnie o to…
-Spokojnie. Mi możesz powiedzieć wszystko.- powiedziałam, nie podejrzewając co za chwilę może się stać.
-No bo wiesz… Ja… Nie wiem czy to był sen czy nie… Ale… Pamiętam jak… No wiesz!...- mówił tak jakby zapomniał o co w ogóle mu chodziło.
-Błagam cię! Powiedz!- powiedziałam i chwyciłam go za ramię.
-…Jak… Mówiłaś, że.. że ci na mnie zależy.. bardzo..
-C-co?- powiedziałam wystraszona i od razu ręka spoczywająca na jego ramieniu chwyciła za moje serce. Biło jak szalone. Wiedziałam, że mam dwa wyjścia: skłamać lub powiedzieć prawdę… Patrzyliśmy sobie w oczy. Wiedziałam, że taka okazja może się szybko nie powtórzyć, ale jeśli mu powiem to może być koniec nie tylko przyjaźni, ale też znajomości… Każda chwila była dla mnie jak eon, ale nie mogłam czekać tak długo. Musiałam wybierać "Być, albo nie być." w dodatku miałam na to zaledwie pare sekund….
______________________________________________________________
Jest szósty rozdział, wiem, że nie było bardzo długo, ale nie potrafiłam nic napisać, nie miałam w ogóle weny. Z tym też było ciężko, ale na szczęście pomogła mi Ray :D Dziękuje! :)
Mam prośbę. Jest dużo wyświetleń na poszczególne rozdziały, więc jeżeli to przeczytałaś/łeś to zostaw po sobie ślad w komentarzu, może być on nawet zwykłą minką. :)
SandrXx <33
niedziela, 27 stycznia 2013
Rozdział 5
PRZECZYTAJ KRÓTKĄ TREŚĆ POD ROZDZIAŁEM.
...........................................
Minęły dwa dni, a telefon wciąż milczał. Czekałam jednak z cierpliwością, wiedziałam, że jeśli On coś powie, to później słowa dotrzyma. Zawsze tak było. Ciekawe co takiego ważnego chce mi powiedzieć. Może potrzebuje rady? Byłam pewna jedynie tego,że zadzwoni, prędzej czy później.
Późnym popołudniem, gdy siedziałam na kanapie oglądając telewizję i pochłaniając puste kalorie. wpadłam na pomysł, żeby może zorganizować jakieś wspólne wyjście. Myślałam o dyskotece, żeby się troche rozerwać, ale nie wiem co powiedzą na to moi znajomi. Wykonałam więc telefon do Elki, która to bez wahania przystała na moją propozycję. Powiedziała, że David też na pewno będzie. Późniejszą rozmowę przeprowadziłam kolejno z Oli'em, tyle, że była już nieco dłuższa. Po ogólnej gadce na temat naszego samopoczucia przeszłam więc do mojego planu na wieczór, który chciałam wraz z nimi wcielić w życie.
- Co robisz wieczorem?- zapytałam go, ale nie usłyszałam odpowiedzi przez około trzydzieści sekund. Postanowiłam, że będe mówić dalej.-..Mam taki pomysł, żebyśmy się wszyscy wybrali do klubu, bo dzisiaj jest impreza w "Ministry of Sound" ,moglibyśmy się rozerwać. Po za tym chciałeś ze mną pogadać to będziesz miał okazję, jeżeli dalej jest to aktualne.
- No w sumie dobry pomysł. Tak sie składa, że gdyby nie ta impreza siedziałbym przed telewizorem i sie obżerał. -powiedział ze śmiechem -. To o której?
- O dwudziestej przy klubie. Do zobaczenia.- i tak zakończyła się nasza rozmowa.
Do ustalonego spotkania miało dojść już za 3 godziny. Powoli, bez pośpiechu zaczęłam przygotowywać się i potrzebne mi rzeczy. Pierwsze co zrobiłam, to wzięłam prysznic,żeby się odświeżyć. Następnie popędziłam w szlafroku do pokoju. Musiałam wybrać jakąś kreację na ten wieczór. Chciałam wygladać młodzieżowo, ale także elegancko. Po długim wybieraniu zdecydowałam się na czarną obcisłą sukienke z zamkiem z przodu (dla ozdoby), szare czółenka i czarną kopertówkę. Mimo , że strój wyglądał oszałamiająco, czegoś mi jeszcze brakowało. Jakiegoś malutkiego elementu, który dodawał do tego wszystkiego kropelkę klasy. Wyciągłam z mojej szkatułki srebrne, błyszczące kolczyki, wisiorek i bransoletkę z tego samego kompletu, który dostałam od El na dziewiętnaste urodziny. Miałam jeszcze około trzydziestu minut do wyjścia. Naszła mnie ochota na obejrzenie mojego albumu ze zdjęciami. Znajdowały sie tam pamiątki jeszcze ze szkoły podstawowej, kiedy mieszkałam w innym kraju. Przeglądałam stronę po stronie, zdjęcie po zdjęciu, od szkoły podstawowej do początku tych wakacji. Pierwsza myśl, jaka naszła mnie w tamtym czasie, to taka, że spełniłam swoje największe marzenie, mam przyjaciół i dobrze zapowiadającą się przyszłość. Czegóż chcieć więcej? Rodziców, rodzeństwa, którego nie miałam? Elenaor, Oliver i David- oni byli dla mnie jak rodzina. Do szczęścia, nie było mi już nic więcej potrzebne.
Kiedy szłam na umówioną impreze, przed "MoS" zauważyłam pewną grupkę ludzi. Od razu rozpoznałam kolejno Elenaor, później Davida a na końcu Oli'ego. Chwila, chwila, gdzie jest nasza barbie? Czyżby nie mogła pójść, bo skończyła się jej mascara? ..
- Cześć- przywitałam się, jednak długo czekałam na odpowiedź. Po około dwóch minutach wreszcie się do mnie odezwali.
- Niesamowicie wyglądasz.- schlebiała mi El. Czekałam czy Oliver coś powie. Niestety się nie doczekałam. Po chwili rozmowy , weszliśmy do klubu. Usiedliśmy na krzesłach przy barze i zamówiliśmy po drinku. Postanowiłam poruszyć temat Camili, bo ciekawiła mnie jej nieobecność. Czekałam jednak na odpowiedni moment, nie wiedziałam, czy on chce o tym rozmawiać przy nich. Dj przygotowywał jeszcze sprzęt, więc nie mogłam zacząć tematu. Po chwili jednak z każdego głośnika słyszeliśmy głos Dj -"Zapraszam wszystkich na parkiet, życze zarąbistej zabawy!" No tak Dj to tam był świetny. Byłam już na nie jednej imprezie z Dj i w tym na dwóch tego tzw. Dj Zeus'a i najlepsze imprezy tylko u niego. Nit mu nie dorównywał. Sytuacja sprzyjała, bo David od razu wyciągnął El na parkiet. Mogliśmy więc spokojnie pogadać. Jednak Oliver nie specjalnie się do tego kwapił. Zaraz jak David i El poszli, ten zamówił jeszcze dwa mocne drinki. Widać chłopak był przybity, bo z tego co pamiętam, nigdy go do alkoholu nie ciągło. Jeden z nich przysunął do siebie, drugą zaś w moją stronę.
- Weź, na mój koszt. - nic nie powiedziałam, tylko zrobiłam tak jak chciał. Pomyślałam, że to dobry moment na rozmowę właśnie na Jej temat.
- Powiesz mi gdzie Camila?- zapytałam z nadzieją, że udzieli mi odpowiedzi na to pytanie, ze w ogóle ze mną bedzie chciał o tym pogadać. Przez chwile nic nie mówił, już myślałam, ze z tej rozmowy nic nie wyniknie, ale jak później zauważyłam, zastanawiał się co odpowiedzieć, widziałam, ze było to dla niego trudne, więc coś musiało się stać..
- Ona.. Ona.. - "No dalej powiedz mi do cholery!"- mówiłam w myślach- Zdradziłam Mnie...- kiedy mi to powiedział, miałam ochote urwać jej łeb. A ja mówiłam , że go zostawi! Mówiłam! Chciałam zacząć go pocieszać, ale nie musiałam, bo sam zaczął na nią najeżdżać.- Pusta dziwka, ty jej nie ufałaś od początku. Myślałem, że to coś na kształt zazdrości z twojej strony, ale Tobie sie coś w niej od początku nie podobało ja to widziałem. Po za tym zostawiłem Cie, gdy byłem Ci potrzebny , dla kogo? Dla tej zdziry. Ja.. ja cie przepraszam, powinienem zapytać cię o szczerą wypowiedź..- w tym momencie przerwałam jego długą wypowiedź..
- Nie , posłuchaj! Tak musiało być. Nawet gdybym powiedziała Ci co o Niej myśle, to i tak nie uwierzyłbyś mi. To było nieuniknione. Jak nie ta to inna, jest tyle fajnych dziewczyn. Przyjdzie czas na wszystko. To dobrze, że tak się stało, bo przynajmniej dowiedziałeś się jaka ona jest.
- Ale i tak Cie przepraszam, bo Cie zostawiłem. Zapomniałam na tamtą chwilę, ze jestesmy przyjaciółmi i niezależnie od sytuacji powinniśmy sie wspierać. - dotknął mojej dłoni, nie wyglądało to jak gest typowo przyjacielski, nie chciałam jednak znów przesadzać tak jak ostatnim razem. Uśmiechnęłam sie więc promiennie, a on, odwdzięczył sie tym samym.
Siedzieliśmy w klubie przy dobrej muzyke. Zabawa jeszcze bardziej się rozkręciła przy drinkach , które dzięki El piliśmy za darmo, bo zmiane przy barze miał akurat jej znajomy , co było nam na rękę. Opowiadaliśmy sobie wzajemnie o czasach zanim się poznaliśmy, później o czasach naszego pierwszego spotkania, wspólnych imprez, wzajemnych reakcji. Po około czterech drinkach humor dośc mi się poprawił, mu również. El i David zgubili się nam z zasięgu wzroku. Nie przejmowaliśmy się jednak tym specjalnie. Poszliśmy na parkiet trochę poszaleć, żeby ciągle nie siedzieć i tylko pić. Co jeden kawałek robiliśmy sobie przerwe na kolejnego drinka i tak przeleciał ten czas w klubie. Ledwo stałam na nogach i w dodatku uwieszał sie na mnie upity Oliver. No świetnie. Usadowiłam go z ogromnym trudem na krześle przy barze , ale mimo moich starań i próśb Oliver ani myślał z tamtąd pójść. Rozumiałam go , bo zabawa rozkręciła się na maksa, ale trzeba imprezować z umiarem. Wyciągnęłam niezdarnie telefon, zobaczyłam kołyszące się to w lewo, to w prawo cyferki. Po dłuższej chwili zrezygnowana, siadłam na obrotowe krzesło obok Oli'ego, podtrzymując go jedną ręką , bo już ledwo siedział. Tylko ja byłam taka "mocna" i jeszcze choć trochę trzeźwo myślałam. Zapytałam barmana jak najwyraźniej potrafiłam- która godzina, spójrzmy prawdzie w oczy, sama nie byłam już w stanie nic przeczytać. Jego odpowiedź powoli do mnie docierała. Usłyszałam " trzecia, czterdzieści osiem". Próbowałam zlokalizować czy już jest bardzo późno, ale niestety nawet z tym sobie nie radziłam. Nie chciałam już zadac kolejnego pytania barmanowi.
Objęłam Oli'ego ramieniem w pasie, tak , aby nie przewrócił się w drodze. Szliśmy w deszczu ulicą. Ja w ręce trzymałam moje szpilki i szłam na bosaka, słuchając jakiegoś niewyraźnego monologu Olivera. Co jakiś czas wymawiał moje imie, ale nie rozumiałam znaczenia jego wypowiedzi. Był tak pijany, że gdybym mu powiedziała co teraz czuję, jutro rano na pewno by o tym nie pamiętał, a nawet jakby, to nie uwierzyłby, ze takie coś kiedyś miało miejsce. Od dawna chciałam mu powiedzieć wszystko co czuje, teraz nadażył się dobry moment.
- Oliver wiesz co? Nie lubiłam Camili , bo byłam o Ciebie zazdrosna, dalej jestem i będe. Zależy mi na tobie. Jutro i tak tego nie będzie pamiętał, chciałam tylko mieć świadomość, że Ci o tym powiedziałam. Nie powiem Ci tego na trzeźwo ,bo po pierwsze nie miałabym tyle odwagi co teraz, a po drugie to by wszystko zepsuło co jest między nami.
- Amba... m...pa..- tyle mi odpowiedział. Później jeszcze coś mamrotał pod nosem, na co już nie zwracałam uwagi. W normalnym tempie do mojego domu mielibyśmy jeszcze około dziesięciu minut, ale teraz nie wiem czy dotrzemy nawet w pół godziny. W dodatku On co chwile stawał i chciał iść w przeciwną stronę. To były męki. Już nigdy nie pójdę z Oliverem sama do jakiegokolwiek klubu, przede wszystkim, nie pozwole , aby moi znajomi zostawili mnie samą z Nim na imprezie.
Wreszcie doszliśmy do mojego bloku, ale została jeszcze tylko jedna najtrudniejsza do pokonania przeszkoda..- schody. Kołysaliśmy sie w każdą strone, obijaliśmy sie tu o poręcz, tu o ściane, tu zaś o drzwi sąsiadów. Na szczęście Oliver troszeczke mi pomógł. Myśląc , że schody to rzecz trudna do pokonania, myliłam się. Zostało jeszcze włożyć klucz do drzwi.
- Postałaj ..sie ..telaz ..sać, boo.. jaa ..klucz...- próbowałam mówić z sensem, jednak widac co mi z tego wyszło. Nie wiem , czy Oliver zrozumiał o co mi chodziło, czy to przez jego stan, ale ważne , że usiadł na podłoge, a raczej się z hukiem położył
- Maa..maa.. larararke. - spojrzałam na niego i z trudem wywnioskowąłam, ze chce mi coś dac do ręki. Podeszłam chwiejnym krokiem i wzięłam przedmiot. Po dłuższej chwili zauważyłam , że to latarka, ach ta moja spostrzegawczość! Poświeciłam więc nią na zamek, mimo takiej pomocy i tak z trudnością włożyłam klucz do zamka. Otworzyłam drzwi do domu, zabrałam Oliego z klatki schodowej ii zaprowadziłam go do sypialni. Bez oporów opadł na łóżko, zupełnie nieświadomy. Pobiegłam pozamykać drzwi, ściągnęłam buty, ale nie miałam sił robić cokolwiek więcej. Weszła do mojej sypialni, on musiał się przebudzić chodź na moment bo jego buty leżały na ziemi obok swetra , a on sam był wtulony w moją kołdrę.Padłam na łóżko nie myślać jeszcze w sposób logiczny, nie miałam także świadomości co się stanie....
.......................................................
Tu macie zdjęcia jak wygląda :
RONNIE
OLIVER
(nie umiałam znaleźć lepszego).Jeżeli chcecie, moge dodać też David'a, El no i Camile (ale ona już u nas nie wystąpi) xD.
Dajcie znać , czy się podobało.
Tyle z mojej strony.
My job.
By SandrXx.
czwartek, 24 stycznia 2013
Rozdział 4
Włącz "Patty- Nie Ma Nas"
Siedziałam na kanapie , minęły już 2 tygodnie, obrazili sie? Przeciez nic takiego się nie stało wszyscy żyją! Zupełnie nie wiedziałam o co im chodzi.. Samotnośc mnie już przytłacza, siedze sama w czterech ścianach, zero jakiejkolwiek rozrywki, doszło nawet do tego , że rozmawiam sama ze sobą. Cierpiałam, bardzo cierpiałam. Chcialam porozmawiać z nimi , wszystko wyjaśnić no i swoją drogą głównie chciałam pogadać z Oliverem. Stać mnie nawet na to, żeby być dla Camili miła, ja chce tylko z nim porozmawiac. Zanim ona się pojawiła było cudownie, mogliśmy siedzieć w swoim towarzystwie i w ogóle sie nie nudzić, ale potem skończyła się piękna historia. Ja po prostu sobie za dużo wyobrażałam. W sumie to nie przez niego cierpię, bo gdyby nie moje chore myśli to nie doszło by do takiej sytuacji. Mogłam po prostu być dla niego oparciem w każdej sytuacji, a nie ! Myślałam sobie nie wiadomo co, to teraz mam za swoje! Zostałam już tylko Ja, sama, z pretensjami do samej siebie. Co najgorsze, nie mogłam ani na chwile o Nim zapomnieć, wspominałam tamte rozmowy, wszystkie razem spędzone chwile. Postanowiłam się jednak przełamać, porozmawiać z Nimi wszystkimi, nie wiedziałam jednak, kiedy nadaży sie najbliższa okazja. Nie mogło tak dłużej już być. Tyle czasu się przyjaźnimy i nie moge tego zniszczyć przez własną głupotę. Z rozmyślań wyrwał mnie straszliwy skowyt wydobywający się z dobrze znanego mi miejsca- mojego żołądka. Tak, byłam głodna i to strasznie. Dziwne, że nie zauważyłam tego wcześniej. W mojej lodówce jedyne co było widać to jej tylna ściana, ale miałam dość sporo funduszy więc postanowiłam wyjść na miasto i coś przegryźć.
Najkrótsza droga wiodła przez park więc bez zastanowienia ruszyłam w tamtą stronę. Gdy tylko przeszłam przez bramę usłyszałam jakże charakterystyczny śmiech. Tak, nie można było go absolutnie z nikim pomylić- to był David. Spojrzałam w tamtą stronę; na ławce siedzieli wszyscy: El, Olie, David, Nicol i (no cóż) Camila. Stałam i przyglądałam się im. Byli szczęśliwi w swej grupce, oprócz El. Znałam ją i widziałam, że coś jest nie tak. Bałam się do nich podejść mimo, iż tego chciałam. "W sumie i tak jestem głodna, zrobię to innym razem..." pomyślałam i choć ciężko było mi opuścić to miejsce poszłam dalej. Nie zdążyłam przejść dwudziestu metrów, a usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Wystraszona odwróciłam się w trybie natychmiastowym. Jak widać nie potrzebnie. Od razu poczułam ulgę gdy zobaczyłam, że to Elka.
-Wybacz Ronnie! Zachowałam sie paskudnie!- mówiła ściskając mnie z całej siły.
-Nic nie szkodzi...-uspokoiłam ją łagodnym tonem, choć sama ledwo potrafiłam przetrzymać łzy - Tęskniłam za tobą... Siostrzyczko- El chyba zamurowało. - A teraz: możesz mnie puścić? Zaraz przestanę oddychać.
-Jasne, przepraszam.- Powiedziała sciągając duszący uścisk. Obydwie śmiałyśmy się, a w oczach zbierały nam się łzy. Widać było, że nie tylko ja tęskniłam.-Słuchaj, wiem, że może być ci ciężko w towarzystwie Camili, ale na prawdę wszyscy za tobą tęsknimy. Jeśli nie chcesz teraz dołączyć to możemy wybrać się gdzieś we dwie, o ile chcesz...
-Nie. Wybierzemy się wszyscy razem!- rzekłam zdecydowanie- Pójdziemy razem do knajpki za rogiem. Ja stawiam.- Uśmiechnęłam się do niej. Śmiesznie było patrzeć na tą skołowaną twarz.- No dalej! Leć po nich!- Nie musiałam dwa razy powtarzać. Elenaor od razu pobiegła do pozostałych, a ja czekałam. Po chwli przyszli do mnie całą gromadką. Pierwszy dotarł do mnie Oli, w moich oczach kręciła sie nie jedna łza, gdy go zobaczyłam. Uściskaliśmy się na powitanie, wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jest mi on potrzebny i jak bardzo zależy mi, na naszej przyjaźni.
- Ron, nawet nie wyobrażasz sobie jak ja się za tobą stęskniłem! - te słowa wprowadziły mnie w jeszcze lepszy nastrój, ..- Dobrze , że już jesteś, a Ja chciałem Cie przeprosić, bo to było głupie z naszej strony. Wyglądało na to,że zrobiłaś to specjalnie, ale wiem , że to czysty przypadek, przepraszam.- bardzo ucieszył mnie fakt, że Oli zrozumiał, wiedziałam , że już będzie tylko lepiej.
- Nie ma sprawy, zapomnijmy o tym. Niech będzie jak dawniej.
- Tak , będzie najlepiej.- powiedział z uśmiechem na ustach.
Zaraz po tym przyszedł kolejno David, Elka no i znienawidzona prze ze mnie od samego początku-Camila. Chciałam jednak, aby wszystko było już dobrze, więc musiałam się niestety powstrzymać od złośliwych komentarzy na temat Camili, ale miałąm na to ogromną ochotę. Wcześniej myślałam, że zdołam ją polubić, ale teraz wiem, że byłam w błedzie. Gdy już się przywitałam z David'em , została tylko ona. Niechętnie zabrałam pierwsza głos.
- Cześć Camila, chciałam Cie przeprosić za to, że Ci poplamiłam sukienkę, ale to nie było celowe i nie rozumie twojego oburzenia, to była tylko sukienka z której na pewno się to łatwo sprało...- z trudem przeprosiłam ją za coś, czego ani trochę nie żałowałam, ale tak mnie wychowali rodzice. Poniekąd chciało mi się z niej śmiać, bo była sztuczniejsza od Nicki Minaj, nie mam pojęcia , czemu Olie'mu podobał się taki "plastik". Ja nie widziałam w niej nic, co mogło by kogokolwiek zaciekawić, no chyba, że ilość kosmetyków których używa..
- No cześć..- jej twarz nie wyrażała co do mnie choć najmniejszego przekonania, szczerze; nie zależało mi na tym. Tak skończyła sie moja rozmowa z Camilą, ale to nawet i dobrze, bo mogła bym powiedzieć o słowo za dużo i znów było by tak jak dawniej, a tego nie chcemy!
Zgodnie z moją sugestią wszyscy udaliśmy się to pobliskiej knajpki. Zajęliśmy jeden ze stolików, myśląc co by tu sobie kupić. Moją uwagę przykuła Camila, która siedząc koło Olie'go strasznie się do niego kleiła,szeptała mu ciągle coś na ucho, co jak widziałam się mu nie za bardzo spodobało. Robiła to celowo, żebym była zazdrosna, bynajmniej tak mi się zdawało. Tuliła się do Niego i ukradkiem spoglądała na mnie , mysląc, że tego nie widzę. Ja jednak starałam się tym w ogóle nie przejmować , by nie dać jej tej satyswakcji. Nie musiałam zbyt długo udawać, że mnie to w ogóle nie rusza, bo Oliver sam się do niej zwrócił.
- Co ty robisz? Moge wiedzieć? Ogarnij się kobieto.- nie powiem , było to z jego strony odrobinę chamskie, za to jej mina - bezcenna, ledwo powstrzymałam się od śmiechu.Byłam ciekawa, do czego Camila będzie się w stanie jeszcze posunąć , by wzbudzić we mnie zazdrość i jak on na to zareaguje.
Całe wspólne wyjście minęło w przyjemnej atmosferze.Zauważyłam tylko, że podobnie jak Ja za Camilą, tak i ona za mną nie zbyt przepada. W sumie było mi to na ręke, nie musiałam przynajmniej z nią rozmwiać. Kiedy zobaczyłam ich wtedy w parku, Camila wydawała się być fajną dziewczyną, ale z daleka. Teraz siedziała jak na szpilkach i tylko raz za kiedy śmiała się z naszych żartów. Byłam ciekawa, czy zawsze zachowywała się tak sztywno na każdym wyjściu, czy tylko teraz, gdy ja tutaj jestem. Postanowiłam jednak się nią nie przejmowac, bo szkoda na to czasu. Spojrzałam na zegarek, było już po osiemnastej, postanowiłam się więc zbierać.
- Towarzystwo, ja będe lecieć...
- Ale jak to? Już?- odezwał sie Oli z nutką smutku w głosie. Zaraz po nim te same pytania zadało też reszta paczki, oczywiście nie wliczając Camilę.
- Tak zmywam sie, jestem zmęczona, spotkamy się kiedy indziej.
- Dobra, jak tam chcesz.
Musiałam jeszcze pożegnać sie z Davidem , który siedział po drugiej stronie stolika. Wstał i podał mi ręke, strącając szklankę z wodą Camili. "Cóż za dziwny zbieg okoliczności"-pomyślałam, śmiejąc się w duchu. Jej panika była nieunikniona.
- Uważaj! Zobacz, coś ty narobił, bluzke mi zmoczyłeś!...- i tak dalej i tak dalej. Zrobiło się lekkie zamieszanie i w dodatku jeszcze te gderanie modeleczki, które mnie ogromnie denerwowało. To tylko woda, znów afere robi. Mogłam już tylko współczuć Olie'mu. Później Camila zaczęła sie kłócić z David'em , co po dłuższym wysłuchaniu wydało mi się zabawne. Nagle poczułam że ktoś odsuwa mnie do tyłu za łokieć. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Olivera. Czyżby jeszcze chciał o czymś pogadać, jeszcze coś nie jest do końca jasne?
- No co jest?- zapytałam zaciekawiona jego odpowiedzią. Przybliżył się do mnie i zacżął szptać mi coś na ucho. Jego wypowiedź była dość długa, ale nic z niej nie rozumiałam, słyszałam tylko szelesty.- Co? Mów wyraźniej.
- Mówię, żebyś nosiła przy sobie telefon, musimy jeszcze pogadać,bo mam Ci coś ważnego do powiedzenia. Zadzwonie potem . Pa.- po tych słowach wyszłam z lokalu i udałam się do domu, rozmyślając, o czym to takim ważnym chce mi powiedzieć Oliver......
...................................................................................
Jest ten czwarty, mam nadzieję , że się Wam spodoba, a zastanawiam się czy nie dodawać pomiędzy tekst nie kiedy jakichś zdjęć, żeby było tak no wiecie- nastrojowo xD
Nie mogę też zapomnieć tutaj napisać o tym, iż ze względu na malutki brak weny, pomogła mi trochę Ola :D
To byłoby na tyle.
A tutaj macie Londyn nocą *.* xD
My job.
SandrXx <3
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Jest news! :D
Hej, hej, heeej : D Mój brat mnie uratował i pozwolił siedzieć u siebie na komputerze (ach ten braciszek xd), więc już planuje rozdział na czwartek.
Więc wbijać, wbijać i jeszcze raz wbijać , a ja sobie teraz pójdę troche poromansować z zeszytem z fizyki, uroczo -,-'
SandrXx <3
Więc wbijać, wbijać i jeszcze raz wbijać , a ja sobie teraz pójdę troche poromansować z zeszytem z fizyki, uroczo -,-'
SandrXx <3
niedziela, 20 stycznia 2013
Przeczytaj, to bardzo wazne.
Pisalam juz 4 rozdzial,ale oczywiscie z racji tego,zr szczescie ciagle mi dopisuje ,zepsul mi sie kompuer akurat wtedy go pisalam -.- Nie wiem kiedy i czy w ogole uda sie go naprawic. dlatego tez na kolejny rozdzial bedziecie musieli sobie troche poczekac. wchodzcie tu i sprswdzajcie czy juz jest,a jesli do soboty go nie dodam to napisza posta co i jak. Wybaczcie.
piątek, 18 stycznia 2013
Rozdział 3
Rozdział 3
Minęła już prawie połowa wakacji. Każdy dzień przeżyłam inaczej. Jednakże nadal utwierdzam się w przekonaniu , że to będzie tylko przyjaźń. Pomiędzy nami jest dobrze, czasami mi się zwierza, opowiadając o jakiejś Camili co doprowadza Mnie niekiedy do szału. Lecz lepiej mieć takiego fantastycznego przyjaciela i pozwolić mu zaznać szczęścia z kimś innym, niż zepsuć wszystko kilkoma zdaniami. Przynajmniej ja tak wolałam. Aktorką byłam niezłą, nawet nie wiem jak potrafie ukrywać te wszystkie emocje, które we Mnie drzemią. A może po prostu mi się tylko tak wydaje? W mojej głowie panuje chaos. Tona niezgodnych przemyśleń i decyzji. Ogólnie rzecz biorąc to Oli nie był zwykłym przyjacielem, ja znam jego choćby najskrytsze tajemnice. On moich nie zna. A przeciez przyjaźń polega na szczerości. Nie wiem jak długo jeszcze będe to ukrywać. Wiem, że wcześniej czy później wybuchnę z nadmiaru tego wszystkiego. Wiesz jak to jest , kiedy ukrywasz coś mimo swojej woli,mieć świadomość, że wszystko zależy od Twoich decyzji? Czy wiesz jakie to uczucie, że dzięki Tobie piętnaście sekund może zniszczyć wszystko co budowałeś tygodniami? Znów byłam w pułapce.. Znów. Czułam jak wszystko napiera na Mnie z coraz większą siłą. Nie miałam już nawet sił dźwigać swoich własnych myśli. Każdy dzień był bólem. Myślałam, że nic Mnie już nie zaskoczy. A jednak, myliłam się.. Tego feralnego dnia miałam ochotę już zniknąć z tego świata. Czułam się niepotrzebna. W dodatku to uczucie, że znów straciłam kogoś bliskiego.Nie pomagała już nawet dobra muzyka. Oliver dodatkowo Mnie dobił dzwoniąc. Co gorsza z naszej rozmowy wynikało to, że chce przedstawić mi Camile ! Podobno będzie cała paczka; David, Elenaor, Nicol, Oliver, no i ma być też Camila, którą wszyscy chcą tak poznać. Szkoda tylko, że nie ja. Nie może tak być, bo przeciez chce, żeby Oliver był szczęśliwy. Najwyraźniej nie jestem dla Niego odpowiednia... Siedziałam w parku, czekając na umówione spotkanie. Już nic mnie nie obchodziło. Z daleka widziałam postać El, która wesoło mi machała. Tak, rzeczywście był powód do radości. Co z tego, że nie wyszło na moje, kiedys się wszystko ułoży, chciałam w to wierzyć. Elka już zdążyła usiąść obok Mnie i zaczęła rozmowę ,choć wolałam samotnosć, ale to El, jej się nie odmawia choćby nie wiem co.
-Cześć, Ron jak tam? Chcesz ją
poznać?
- Nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziałam z ironią, co od razu wyczuła. - Wiem, ze Ci ciężko, szczerze mówiąc, nawet nie myślałam, że się tu pojawisz, bo wiem jak się czujesz. - Wiesz? Powiedz mi El czy kiedykolwiek byłaś w takiej sytuacji jak ja? Byłas? Bo coś mi się zdaje , że nie. Faceci jedzą Ci z ręki. Masz którego chcesz. Ja tak nie mam. Nie moge miec tego czego chce , bo zawsze, ale to zawsze nic nie toczy się tak, jak sobie tego życzę. - Chciałam Cie pocieszyć, a ty na mnie tak naskakujesz.- usprawiedliwiła się. - Nie potrzbuje litości!- wykrzyczałam jej.- Zrozumcie to ludzie! - Bądź miła dla tej dziewczyny, ona Ci w niczym nie zawiniła. Nie należy jej karac za nic.- powiedziała po chwili ciszy. Ja nic na to nie odpowiedziałam. Przygotowywałam się na to spotkanie od rana. Nie wiem czy zdołam sprostać wyzwaniu, jakie dała mi El. Była dla Mnie jak starsza siostra, ale to nie zmieniało faktu, że Camila zabrała mi kogoś na kim mi zależało i ja z tego powodu cierpiałam..- O patrz! Idą! Ronnie, ale spokojnie. Nie wyładowywuj się na niej. Pamiętaj, policz do dzięsięciu i dopiero wtedy się odezwij. Pomyśl dwa razy zanim coś powiesz, albo nawet trzy.- udzielała rad, z których i tak nie skorzystam. Powoli w naszym kierunku zbliżała sie trójka ludzi w tym dwóch już dobrze mi znanych. Oliver szedł z jakąś wtuloną w niego dziewczyną. Była wręcz śliczna. Nie dziwiłam mu sie ani trochę. Jej twarz wyrażała miliony emocji, oczy piękne, takie duze i zielone. Usta pełne, które doskonale pasowały do całości. Długie bląd loki lekko spadały na jej ramiona. Twarz smukła z wyraźnymi rysami twarzy. Rozumiałam Olie’go. Nie miałam nawet po co porównywać ją do siebie. Diewczyna beztrosko się do nas uśmiechała, ja tylko spuściłam głowę. Nie chciałam na to wszystko już patrzeć - Dasz radę Ron.- mówiła Elka. - Nie dam. Koniec. Dość się naoglądałam. Tyle mi starczy. Idę do domu. - Nigdzie nie idziesz.- chwyciła mnie za łokieć, żeby nigdzie się nie ruszyła.- Chyba nie chcesz sprawić przykrości Olie’mu? Bedzie z tego powodu ciepiał. Jesteś jego przyjaciółką. Musisz jej dać szansę.- dodała już dużo ciszej. - Ja też do cholery cierpię!- zignorowała to, bo dzielilo ich od nas zaledwie pare kroków i mogliby usłyszeć nasze dalsze konwersacje. . |
Staneli przed nami. David, Oliver i
Ona. Nie miałam zamiaru wyciągnąć do niej ręki pierwsza. Czułam do niej poniekąd
nienawiść i złość. Spojrzałam na Dziewczyne i zignorowałąm ją wzrokiem. Miałam
nadzieję , że Oli nas sobie przedstawi, bez żadnym gestów. Nie miałam zamiaru
jej dotykać. Może to własnie przez zazdrość? Tak, to na pewno przez zazdrość.
Ktoś chyba wysłuchał moich próśb i po raz pierwszy od niepamiętnych czasów,
stało się coś tak, jak tego chciałam.
- Siemka. To jest właśnie Camila, moja dobra znajoma- mówiąc to wskazał na dziewczynę, która już miała u mnie przechlapane - Camila to jest od lewej Elenaor.. - Jestem El miło mi Cię poznać- od tego nadmiaru miłych słówek aż Mnie mdliło. Nie miałam zamiaru wygłaszać podobnej formułki. -... i Ronnie moja przyjaciółka.- przedstawił Mnie, chociaż ostatnie słowa mógł sobie darować. Co prawda tylko ze mną i z David’em miał takie „kontakty” , El była jedynie znajomą, ale była to przyjaźń szczera tylko w jedną stronę.. - Cześć- kiwnęłam głową nawet nie wstając z miejca...
Wszyscy razem zgodnie z pomysłem Olie’go poszliśmy do niego,
ponoć miał ciekawy film na DVD.
|
Gdy tylko wszyscy usiedliśmy
wygodnie i Olie już wkładał płytę do napędu DVD, wpadł mi do głowy pomysł: może,
jeśli podczas filmu będę sobie coś popijać to nie wymsknie mi się przypadkowo
jakaś myśl na temat tej Camili od siedmiu boleści. Nie chciałam w sumie narobić
Olie’emu przykrości. Kiedy wstałam nagle poczułam jak ktoś łapie moją
rękę:
- Ron, gdzie ty idziesz?- spytała El- Chyba nie próbujesz się wymknąć, co?- dodała już nieco ciszej - Spokojnie idę tylko po coś do picia- odparłam stanowczo. Na moje nieszczęście powiedziałam to chyba trochę za głośno, ponieważ od razu posypały się prośby na przyniesienie porcji dla całej paczki. Od niechcenia przyniosłam pełną tacę z piciem do pokoju po kolei rozdając towarzyszom, gdy nagle usłyszałam zza mnie głos Olie’ego: - Możemy zaczynać!- wykrzyknął. Tak się przestraszyłam, że odwracając się nie zauważyłam, iż upuściłam jeden z kubków, który upadł prosto na kolana Camili. Co prawda zrobiłam to niechcący, ale dało mi to wielką satysfakcję
Chcąc czy nie chcąc musiałam chyba
przeprosić. Ale zanim zdążyłam to zrobić usłyszałam ten głupawy, piskliwy głosik
Camili”
-Co ty zrobiłaś?! Wiesz ile kosztowała ta sukienka?!- próbowałam coś powiedzieć, ale ona tylko ciągle nadawała na tych samych falach, niestety, nie tylko jej się to nie spodobało: - Co to miało być Ron?!- krzyknęła na mnie El -Właśnie! To była już przesada!- to właśnie były słowa Ollie’ego… Słowa, które zabolały najbardziej zabolały, a raczej ich dalszy ciąg…- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a ty robisz mi takie świństwo!? Zachowujesz się przynajmniej jakbyś była zazdrosna! Dlaczego? Dlatego, że teraz poświecam Ci mniej czasu? Pomyśl troche nad sobą!- wszyscy nagle się ode mnie odwrócili i przyjaźń zamieniła się w nienawiść, przynajmniej z mojej perspektywy… I to wszystko za głupią colę, którą zresztą sama chciała! Podczas tych wszystkich krzyków myśli tliły się w mojej głowie bez końca, czego nie umiałam wytrzymać. Nie umiałam nic powiedzieć… Niejedna łza zakręciła mi się w oku. Popatrzyłam jeszcze na Olie’ego i wybiegłam bez słowa...
.........................
To tyle, nie wiem jak się Wam spodoba, piszcie co mam zmienić jakby co , czekam na wasze komentarze co do tego.
Dzieki za uwageee! :*
My job.
SandrXx <3
|
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Cz. ||
...
Kiedy doszliśmy na
miejsce, drzwi otworzył nie kto inny jak sam gospodarz – Elenaor.Wpuściła nas
do środka i spojrzała na mojego towarzysza. Dopiero po czasie zorientowałam
się,, że czas go przedstawić.
-El to jest Oliver,
Oliver to jest właśnie Elenaor- zapoznałam ich z sobą.
-Cześć, miło z Twojej
strony, że mogłem przyjść.- uśmiechnął się czarująco, jak ja kochałam ten
uśmiech!
- Cześć, nie ma sprawy,
chodźcie na ogród już wszyscy są. Ja zaraz do Was dołącze. Macie tam wszystko
czego byście potrzebowali, rozgośćcie się.
Zgodnie z zaleceniem El
udaliśmy się do ogrodu.. W drewnianej altance przyozdobionej kwiatami siedziała
grupka, dobrze mi znanych już ludzi.
Oliver poznał już wszystkich , po czym znaleźliśmy miejsce by usiąść. Jak
widać było ,dobrze czuł się w naszym towarzystwie, nie było kępująco jak to
niekiedy bywa. Od razu znaleźli wspólny język z David’em. Taak , ich głównym
tematem był skatepark-deskorolki, deskorolki-skatepark, a ja byłam odstawiona
na drugi plan. Postanowiłam więc zobaczyć co tam nasza El porabia.
Pchnęłam lekko drzwi prowadzące do salonu i
udałam się do kuchni, gdzie pichciła coś El.
- Co tutaj robisz?
Pomóc Ci może?
- Nie, nie trzeba, ale
siadaj, pogadamy może o twoim nowym znajomym? - wiedziałam do czego zmieża,
usiadłam tak jak prosiła.
- Co znowu. Tak, dobrze
to ujęłaś! Znajomy.
- Oj nie denerwuj sie
tak słońce. Fajny chłopak z niego. No a tak na prawdę, to jak jest?
- Znów zaczynasz El? No
proszę Cię!
- Dobra Ron, wiem , że
Ci się podoba, za długo Cię znam. Podkochujesz się w Nim, ale myślisz , ze nie
masz u Niego szans i wolisz go uważać tylko za swojego znajomego, czy nie tak?
– ujęła wszystko to co czułam w jednym zdaniu, bez zająknięcia. I jeszcze ten
jej złośliwy uśmieszek , który Mnie tak irytował.Czasami się jej bałam,
wiedziała wszystko lepiej niż ,więc po co miałam zaprzeczać?- Widziałam jak na
niego patrzysz, nie wypieraj się.I wiesz co ? Podzielę sie moimi przemyśleniami
z Davidem, zobacze co on o tym myśli..
- Daj mi spokój El. Ja
stąd lepiej ide, dość sie nasłuchałam.
Gdy przyszłam do towarzystwa minęłam się z
Dawidem, który szedł w przeciwną stronę, najprawdopodobniej do Elki.Usiadłam na
moje dawne miejsce, czyli obok Niego.
-Ron, kiedy ty gdzieś
posżłaś?- tak jak się tego spodziewałam, Oliver nawet nie zauważył mojej
nieobecności.
- Byłam u Elenaor,
widzę, ze znaleźliście wspólne temat z David’em. Byliście tak zagadani. Gdzie
on teraz poszedł.?
- Nawet umówiliśmy się
już na skatepark, pokaże mi więcej trików. On coś mówił , że właśnie idzie do
El z nią pogadać o czymś.
-Aha, to świetnie!-
podsumowałam, bez entuzjazmu.
Panowała miła atmosfera, ale jakoś nie byłam
specjalnie szczęśliwa. Postanowiłam przejść się po ogrodzie, a no tak, bo El,
tzn. jej rodzice mieli wspaniały ogród. Dbają o niego od lat. Nie możnabyło oderwać wzroku od kwiatów, z
tego co wiem mieli tam zasadzone osiemdziesiąt różnych gatunków. Do tego krzewy
które były relugarnie podcinane, miały własne kształty przypominające to
konewkę, to fontannę czy inne cuda.Spacerowałam sobie tak po chodniczkach ,
rozkoszując się śpiewem ptaków. Ćwierkały jeden przez drugiego. Usiadłam sobie
na ławce , aby przedłużyć mój pobyt w tym zacisznym i spokojnym miejscu, bo
wkońcu wszystko kiedyś isę kończy, dlatego należy kożystać z każdej chwili.
Godziny leciały a mi było po prostu smutno.
To wszystko co mówiła El, to były całe moje myśli. Nie było mi wcale wesoło
przez to, że to sie tak toczy. , ale cóż ,życie. Postanowiłam jednak na razie o
tym nie myśleć, rozerwać się, bo jeszcze dzisiaj będą mnie dręczyli pytaniami
czy coś się stało. Za późno jednak do tego doszłam i się stało.
- Ron, co Ci jest? Coś
się stało? Jesteś jakaś nie swoja.- powiedział brunet i objął mnie ramieniem ,
patrząc mi w oczy. Ja znów byłam jak zahipnotyzowana. W te oczy mogłabym wpatrywać
się godzinami. Były takie niezwykłe, żadko spotykane. Do tego jeszcze jego
aksamitny głos, przy którym cała się rozpływałam
- N..n..nie..- nie
potrafiłam nawet normalnie mówić przez Niego!. On tylko się zaśmiał, tak jak się tego
spodziewałam.- Wszystko jest okej – po czym spuściłam wzrok i strąciłam jego
ręke.
- Na pewno?- upewniał
się.
- Tak na pewno, jest
dobrze. Nie przejmuj się Mną.
- Czemu? Będe się Tobą
przejmował.
-Czemu będziesz się Mną
przejmował?- ciągle się z nim droczyłam , co poprawiło mi humor.
- Boo... Boo...Bo tak.-
po czym znów obdarował Mnie swoim pięknym uśmiechem.- O której koniec?
-Nie wiem, ale ja sie
zbieram powoli, wiesz. Jakoś nie czuje sie na siłach by imprezować.
-No widzę własnie.
Siedzisz i patrzysz w jedno miejsce, w ogóle nie kontaktujesz ze światem. To
czekaj, ide z Tobą.
-Nie zostań, spotkamy
się kiedy indziej.- próbowałam sie od tego wymigać, chciałam zostać sama,
trochę pomyśleć. Już wstałam z zamiarem pożegnania się ze wszystkimi i pójścia
do domu, ale oczywiście on musiał mi przeszkodzić.
- Głupia, nie zostawie
Cię, ide z tobą.- stanął mi na drodze, tak , że nie potrafiłam go wyminąć.- Ron
się źle czuje, odprowadzę ją , żeby nie szła sama. – ogłosił wszystkim. Ja też z każdym się pożegnałam i
poszliśmy zgodnie z planem Oli’ego.
..... W drodze do domu........
Po długiej ciszy
nastąpił dialog, neistety. Tyle dobrze, że widziałam już w oddali swój blok.
- A tak na prawdę , to
co się dzieje?- mimo, że znałam go tak krótko, zaraz wyczuł , ze coś nie gra. I
co miałam mu teraz odpowiedzieć?– Powiesz mi?
- Yyy.. , ale nic . Po
prostu źle się czuję, głowa Mnie boli.- wymyśliłam, myśląc, ze uwierzy. Byłam
jednak w błędzie.
- Ronnie, takie bzdury
to możesz sobie darować. Ja myśle , że tu chodzi o coś innego.- zaskoczył Mnie
tym.. Czyżby pod moją nieobecność David powiedział mu o swoich
przemyśleniach,czy tam przemyśleniach El? I co teraz mam mu odpowiedzieć? Na
moje szczęście , od mojego bloku dzieliło mnie zalednie pare metrów. Ale co z
tego, jak sie z nim pożegnam, bo pzreciez i tak będzie zżerała Mnie ciekawość.
- No niby o co?-
odważyłam się go o to zapytać, mimo tylu niezgodnych myśli.
- Yyy.. No wiesz.. ale
nie, bo to głupie. Pogadamy może o tym kiedy indziej- odetchnęłam z ulgą i
byłam już prawie pewna, że wiedział co czuję, ale w to nie wierzył, co mnie
cieszyło. – Odezwe sie , dobranoc- pożegnał sie i odszedł. Byłam pewna , że On
nie czuł tego co ja, ale takie jest życie. Przykre i bolesne....
.................................................................
Siemka. Szczerze mówiąc to ten 2 rozdział jest, że tak powiem do dupy z tego co widze , przykro mi , nie miałam za bardzo w tamtym czasie weny xd Ale mam już napiasany 3 rozdział i jest moim zdaniem o niebo lepszy od tego, so 3 rozdział nadchodzi i zobaczycie go już w środee :D
My job.
SandrXx <3
piątek, 11 stycznia 2013
Rozdział 2
Część I
Był czerwiec. Obudziły mnie delikatne promyki
porannego słońca , które prześwitywały przez kolorowe zasłonki w oknie. Po
dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że mam całkiem inne nastawienie do świata.
Może powinnam otworzyć się przed kimś, częściej gdzies wychodzić, nawiązywać
nowe znajomości. Nicol miałą rację. Nie mogę cały czas tkwić w miejscu,
przeciez mam jeszcze przed sobą całe życie! Przypomniałam sobie, że mówiłą coś
ostatnio o ognisku. Wziełam do ręki mój kalendarz przyozdobiony we wszystkie
kolory tęczy i zaczęłam przeglądać w nim strony, aż natrafiłam na dzisiejszy
dzień z przypiskiem „Ognisko u El- 15:30”.
Pomyślałam, że może zaproszę Olivera, ale przypomniało mi się, że
przecież nie mam jego numeru. Nie miałam ochoty dłużej wylegiwać się w łóżku i
tracić tak dużo czasu w tak piękne dni, które miały minąć niezauważalnie
szybko. Wstałam, wziełam szybki prysznic i poszłam coś zjeść ponieważ, mój
brzuch już się tego domagał.
Zaraz po śniadaniu posprzątałam w domu,; wszystko było elegancko
wyczyszczone, aż raziło w oczy. Podłogi lśniły, łóżka doskonale zaścielone, w
kuchni żadnych brudnych talerzy czy misek, było jak z bajki.
Doszłam do wniosku, że teraz czas zrobić
porządek z sobą! Wpadłam na pomysł
pójścia do fryzjera. Dawno powinnam to zrobić! Ciągle się tylko zamartwiałam,
zamiast korzystać z życia. Wziełam
szybko telefon i zadzwoniłam do mojego zaufanego fryzjera, umawiając się na
12:00. Jak dobrze , że jestem tam stałą klientką , inaczej nie znalazło by się
na dzisiaj żadne miejsce. Do umówionego wyjścia, brakowało mi jeszcze nie całe
dwie godziny. Pobiegłam więc szybko do swojego pokoiku, który był uroczy, jak z
marzeń, by sprawdzić, czy jest co na siebie włożyć na te ognisko. Wyciągłam
wszystkie bluzki jakie miałam; te czarne, te kolorowe, te białe.. jednym słowem
było ich mnóstwo. Polożyłam więc wszystko na łóżku. Po długim czasie wybrałam
na ognisko turkusowy top, spodenki z jasnego jeansu, i śliczny wisiorek z
zawieszką o kształcie serduszka, który miałam jeszcze od mamy. Spojrzałam na
zegarek. Do wyjścia zostało mi tylko 40 minut, co oznaczało, że za 10 minut
musze wychodzić, bo nie zdąże! Założyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy
,pobiegłam do łazienki i błyszczykiem musnęłam usta. Była już pora, więc
ubrałam sandały i wyszłam z mojego mieszkania.
Szłam ulicą wolnym krokiem, podziwiając i
przypatrując się wszystkiemu dookoła. Co najlepsze, nareszcie czułam się wolna,
nie wiem dzięki czemu, ale się z tego powodu bardzo cieszę. Znowu byłam cała
zatopiona w myślach, w wspomnieniach.
Właśnie przez to
wpadłam na przypadkowego przechodnie. Zmroziło mnie, gdy zobaczyłam na kogo
wpadłam. Znów On! I znów w takich
okolicznościach.
- Czeeść !- niemal
krzyknęłam z radości.
- Ronnie , hej, gdzie
to sie wybierasz? Znów się spotykamy w takich okolicznościach .. – podsumował
brunet. Trudno było mi przy nim układać jakiekolwiek wylewne zdania, na samą
myśl o nim cała drżałam. I jeszcze jego niebieskie jak ocean oczy..
-Piękne..- nawet nie
spostrzegłam, że powiedziałam to głośno. Za bardzo dałam się ponieść emocjom no
i stało się, palnęłam coś zupełnie nie na temat, tak jak się tego
spodziewałam.- Znaczy chodziło mi o to , że..- najpierw sie wpakowałam a teraz
nie wiem jak z tego wybrnąć... postanowłam, że zmeinie temat- Jaa.. jaa sie
właśnie wybieram.. yy... no na zakupy i tak dalej, babskie sprawy, wiesz.- nie
chciałam, zeby wiedział o metamorfozie jaka nastąpi, chciałam go zaskoczyć.
- To co kiedy
wybierzemy się gdzies razem?
Dobrze że zadał to
pytanie, temat ogniska u El , zupełnie wypadł mi z głowy.
- No w sumie to mam
taki mały pomysł , ale nie wiem co ty na to. Nie wiedziałam kiedy zadzwonisz i
jak to w końcu będzie, ale w moim kalendarzu znalazłam wiadomość , że dzisiaj
jest ognisko u mojej znajomej Elenaor, pomyślałam, że może chciałbyś tak pójść
ze mną?
- Dobra, okej. O której
i gdzie jest to ognisko?
- Będzie o 15:30, więc
może lepiej, żebyś po mnie przyszedł, ja będe czekac przed blokiem na Ciebie,
bądź już koło 15:20.
- Super, to do
zobaczenia Ron. – pożegnał się i dał mi całusa w policzek po czym poszedł w
przeciwnym kierunku.
Spojrzałam nerwowo na
zegarek. Za dziesieć minut muszę być na miejscu! Przyspieszyłam kroku, dzięki
czemu zdążyłam na czas.
- Dzień Dobry Pani
Estero, jest wolne już?
- Tak , tak. Siadaj. –
kiedy usiadłam już na krześle w salonie fryzjerskim, na przeciwko mnie było
ogromnie lustro podświetlane lampkami. Czułam się jak w garderobie fotomodelki,
za dużo sie tego naoglądałam i teraz wszystko mi sie z czymś kojarzy. – To jak
ścinamy?
- Hmm.. Chcę nowości.
Chcę coś zmienić w swoim wyglądzie. Mam włosy za pas i z długości lepiej
zostawić. Myślałam nad grzywką.
- O tak , tak! Z
grzywką będzie Ci ślicznie. – poparła mnie pani Estera.- Grzywka na bok czy na
prosło kochanie?
„Ach ta pani Estera”
–pomyślałam.
- Może na bok?
- Dobrze, klient nasz
pan.- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Z niecierpliwością
czekałam na efekty końcowe całej tej „operacji”. I wreszcie się doczekałam.
Efekt był przecudny.. Podziękowałam za wszystko i wyszłam z salonu...
Byłam w domu około
godziny 14;30, podgrzałam obiad i postanowiłam zadzwonić do El, by zapytać ją
czy moge przyjść z osobą towarzyszącą,. Wyszperałam mój telefon z torebki i według
przemyśleń zadzwoniłąm do niej. Elenaor byłą taka dobra, że pozwoliła kogoś
wziąść. Zostało mi już tylko sie przygotować. Założyłam wcześniej wybrane
ubrania i moim nastepnym celem był lekki makijaż. Grzywka świetnie wyglądała,
miałam na dzieję , że przypadnie do gustu nie tylko mi, ale także Oliverowi. ..
Cała zestresowała
usiadłam na kanapie i czekałam aż wybije ta godzina, w której będe mogła wyjść
z mieszkania i porozmawiać z Oliverem. Czas dłużyj mi sie niemiłosiernie, ale
wreszcie! Wybiła ta godzina! Ja za to wybiegłam z mieszkania jak oparzona.
Kiedy byłam już na samym dole , usiadłam na ławce przy moim bloku i z
niecierpliwieniem czekałam na Olivera. Nie musiałam jednak długo czekać..
- Woow, Ron! To ty ?
Ale super wyglądasz, na prawdę. Do twarzy Ci w tej grzywce.- mówił z
nie do wierzeniem i w dodatku ciągle mnie komplementował. Nie obyło się również
bez całusa w policzek. Szczerze mówiac cieszyłam sie z tego. Taki drobny, mały
gest a tak cieszy.
- No taak, ja! We
własnej osobie. Chodźmy już..
Całą drogę do Elenaor opowiadaliśmy
wzajemnie o sobie. Opowiedziałam mu równiez o tragedii moich rodziców, ale
wyjasniłam , że nie chce do tego wracać i nie będe poszerzać tego tematu. On
zaakceptował to , zrozumiał. Zmienił temat , ale tym razem mówił , że uwielbia
deskorolki i ma ich pełno w pokoju. Obiecał , że mnie tam kiedyś zabierze. Ja również
pytałam o jego rodziców, wyszło na to, że on mieszka z kolegą Paul'em. I tak
ciągnął się ten temat. Rozmawialiśmy nawet o przyjaźni, o uczuciach. Czułam, że
mogę na nim polegać
......................................................
Heej readers : D Mamy 2 rozdział, znaczy I część 2 rozdziału, bo będzie podzielony na dwie, ze względu na to , że jest dosyć długi..
To dzisiaj chyba na tyle. Zapraszam do czytania.
+ przepraszam za literówki, ale to dlatego , że szybko piszę na klawiaturze i nie zawsze widzę tę błędy <3
My job.
SandrXx <3
Rozdział 1
Króciutko :
Ronnie Grant- główna bohaterka, nie pracuje; uczy się, cała akcja toczy się w Anglii (Londyn).Chciała bym scharakteryzować Wam jeszcze jej wygląd, ale jak będziecie czytać kolejne rozdziały , to będzie opisane.
Elenaor, Nicol, David - dobrzy znajomi Ronnie, (Elenaor i David są razem).
Myślę , że tyle jak na początek wystarczy.
Miłego czytania :)
.....................................................................................................
Dzień jak co dzień, dla mnie już nic nie było kolorowe.
Minie jeszcze sporo czasu zanim będzie. Po śmierci moich rodziców nie mam
ochoty na jakieś wypady z przyjaciólmi, oni próbują, starają się i ja to
doceniam, ale mimo upływu czasu nadal nie potrafie się pozbierać po tragedii
jaka się przydarzyła. Jestem co prawda dorosła , ale w moim domu rodzinnym z
rodzicami spędzałam więcej czasu niż we własnym mieszkaniu.
Siedziałam
sobie wygodnie na kanapie oglądając telewizję i popijając ciepłą herbatę. Mój
spokój przerwał głośny dzwonek i uporczywe dobijanie się do drzwi. Kiedy je
otworzyłam zobaczyłam przed sobą osobe, której się spodziewałam. To była Nicol
moja przyjaciólka, jedna z tych którzy w swój męczący sposób chcą mi umilić
czas.
- Ronnie wychodź z tego domu! Natychmiast! Ile ty masz
zamiar jeszcze nad tym ubolewać, słuchaj mi też jest przykro, ale minął prawie
rok! Twoi rodzice na pewno nie chcieli by, żebyś psuła sobie życie i sie ciagle
zamartwiała , wiem że ci smutno ale..
- Dobra ide, ale sie już uspokój i mi nie truj głowy !-
przerwałam ten jej nieszczęsny monolog.
- Co ty powiedziałaś? Panno Grant proszę powtórzyć.. – mówiła z nie do wierzeniem
- No , że pójde z tobą gdzie tam mnie zabierzesz!
- Jak super! Wow, nie wiedziałam , że mi się to kiedykolwiek
uda. To szybko, przebieraj się, bo chyba tak nie pójdziesz! Idziemy do KFC z
David’em i Elenaor. Zgoda?
- Tak , nie ma sprawy.
-Może i tobie kogoś znajdziemy, co ?
- Znów kombinujesz Nicki. Po co, nie chce!- wypierałam się
jak tylko mogłam. Nikogo nie potrzebowałam, bo sama sobie z wszystkim radziłam.
- Nie nie kombinuje, po prostu zajęłabyś sie kimś , nie
myślała byś wtedy o tej sytuacji.
Puściłam to mimo uszu, i poszłam się przebrać. Chciałam to
mieć jak najszybciej za sobą.
Siedzieliśmy w czwórkę przy stoliku, starałam
się nie wypowiadać na żaden temat, bo nie byłam w nastroju, ale gdy zaczęli
potwierdzać słowa Nicol, żebym sobie kogoś znalazła wstałam i poszłam po
jeszcze jedne frytki, miałam już dość tego spotkania i najchętniej udałabym się
do domu. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że kolejka jest długa, może zmienią
już temat , kiedy przyjdę. ..
Czekałam w
tej kolejce już dobre 20 minut, ale nic dziwnego skoro tylu ludzi obsługiwały
tylko dwie osoby. Stałam i myślałam o tym,że może rzeczywiście było by lepiej
gdybym sobie kogoś znalazła. Był tylko jeden problem. Nie miałam żadnego
lepszego kontaktu z chłopakiem od dobrych 5 lat! Co prawda były jakies
zauroczenia i już wtedy, gdy mi na kimś zależało, zawsze wszystko psułam, albo
ze stresu mówiłam coś nie tak. Z rozmyślań wyrwało mnie coś zimnego , coś co
zlewało się po mojej już mokrej koszulce.
Spojrzałam nerwowo po sobie, cała kleiłam się z jakiegoś
napoju.
- Kurde , przepraszam, nie chciałem! - odezwał się ten, który był za to wszystko
odpowiedzialny. Najlepsze było z tej sytuacji to, że wcale się na niego nie
złościłam, co więcej, śmieszyło mnie to.
- Dobra spokojnie, ale uważaj troche jak chodzisz.
- Jasne, przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam!
Spojrzałam na niego, a gdyby to on miał by być tą osobą którą
będe zainteresowana? Może się co między nami wydarzy. Ronnie powoli, tylko bez
stresu. Trzeba było tylko dalej poprowadzić tą znajomość. Może z nim pogadam,
przedstawie się, spotkam, zaprzyjaźnię. Nie, STOP Ron! Za daleko brniesz
myślami skup się teraz Ron, skup się!
- Tak właściwie to ja jestem Ronnie.- przedstawiłam się
grzecznie, zgodnie z moimi zamiarami, podając mu ręke.
- Oliver. Może mam ci jakoś pomóc? Albo chociaż odprowadzę
cię do domu w ramach rekompensaty?
- Dobra niezły pomysł, ale ja jestem tutaj ze znajomymi,
powiadomie ich, a ty czekaj na zewnątrz.- bez wahania się zgodziłam, bo chłopak
wydawał sie całkiem miły.
Wytłumaczyłam przyjaciołom o co chodzi i poszłam na miejsce
gdzie czekał na mnie Oliver.
- Jesteś pewny że chce Ci się isć taki kawał drogi?
- Nie mam nic lepszego do roboty, więc czemu nie.
Szliśmy drogą cały
czas rozmawiając, nie było sztywno, wręcz przeciwnie. Rozmawialiśmy na wiele
tematów. Dowiedziałam się też, że mamy wspólne zainteresowania.Na początku
trochę się bałam tej rozmowy, nie wiedziałam czy wszystko pójdzie po mojej
myśli, ale na szczęście się udało... I tak upłynął czas, ledwo zamieniliśmy pare
zdań, a już byliśmy na miejscu.
- To tutaj mieszkam. – powiedziałam wskazując na jeden z
bloków.- Dziękuje za mile spędzony czas.- dodałam.
- Ja tobie też dziękuje. Może znów się kiedyś spotkamy, ale
może już nie w takich okolicznościach jak dziś.- powiedział z uśmiechem.- to
może daj mi swój numer , ja się jakoś z tobą skontaktuje..
- Dobra, daj telefon zapiszę Ci... Już. To do usłyszenia.
-Do usłyszenia Ronnie!
Po tym udałam się do swojego mieszkania, cała mokra i
zmęczona, ale było warto. Było warto. Wzięłam ciepły prysznic i opadłam
bezwładnie na łóżko chcąc zaraz zasnąć, ale jak zwykłe moją głowę wciągnęła
fala myśli, wspomnień i uczuć. Chciałam coś przeżyć z Oliverem, chciałam mieć
przyjaciela, bratnią duszę. Mimo , że mam Nicol czasami po prostu nadajemy na
innych falach. A On może mógłby być dla mnie kimś więcej? Może odciągnął by
moje smutki na bok i przyozdobił by mnie w trochę szczęścia i radości. Każdy
dzień przynosi jakieś niespodzianki.
........................................................................................
My job .
SandrXx <3
czwartek, 10 stycznia 2013
Prolog
Pewna zagubiona w szarym świecie dziewczyna, myśli, że
wszystko to co ją otacza to kpina,. Jej życie jednak odmienia się i mimo kilku
rozczarowań, staje do walki nawet ze swoimi największymi słabościami,
równocześnie pokonując tym wszystkie przeciwności losu.
...........
Taki sobie baardzo króciutki prolog, ma was po prostu odrobine zainteresować (przynajmniej chciała bym).
Pierwszy rozdział już jest, a ja go jutro opublikuję.
Goodnight readers. (jeśli to ktoś w ogóle czyta, bo na razie nikt nie dał znaku życia, ale liczę , że to sie zmieni ) xD
My job.
SandrXx <3
Cześć wszystkim.
Jestem ..., ale bede się podpisywać SandrXx ( Sandra to moje drugie imie). Będe tu pisać opowiadanie. Bardzo prosze o komentarze, chce wiedziec jakie będą wasze opinie o moich rozdziałach. Przewiduje pierwszy rozdział w piątek albo sobotę. Ważne w opowiadaniu postacie będą krótko opisywane przed każdym rozdziałem, a ogólnie rzecz biorąc to opowiadanie będzie o zagubionej dziewczynie, która po tragedii na nowo odżyła. I mam prośbe; za każdym razem jak ktoś to czyta, dodajcie jakiś komentarz, przynajmniej bede wiedzieć , że mam pisać te rozdziały. Dzięk za uwage <3
My job.
SandrXx
My job.
SandrXx
Subskrybuj:
Posty (Atom)