poniedziałek, 14 stycznia 2013

Cz. ||


...
Kiedy doszliśmy na miejsce, drzwi otworzył nie kto inny jak sam gospodarz – Elenaor.Wpuściła nas do środka i spojrzała na mojego towarzysza. Dopiero po czasie zorientowałam się,, że czas go przedstawić.
-El to jest Oliver, Oliver to jest właśnie Elenaor- zapoznałam ich z sobą.
-Cześć, miło z Twojej strony, że mogłem przyjść.- uśmiechnął się czarująco, jak ja kochałam ten uśmiech!
- Cześć, nie ma sprawy, chodźcie na ogród już wszyscy są. Ja zaraz do Was dołącze. Macie tam wszystko czego byście potrzebowali, rozgośćcie się.
Zgodnie z zaleceniem El udaliśmy się do ogrodu.. W drewnianej altance przyozdobionej kwiatami siedziała grupka, dobrze mi znanych już ludzi.  Oliver poznał już wszystkich , po czym znaleźliśmy miejsce by usiąść. Jak widać było ,dobrze czuł się w naszym towarzystwie, nie było kępująco jak to niekiedy bywa. Od razu znaleźli wspólny język z David’em. Taak , ich głównym tematem był skatepark-deskorolki, deskorolki-skatepark, a ja byłam odstawiona na drugi plan. Postanowiłam więc zobaczyć co tam nasza El porabia.
  Pchnęłam lekko drzwi prowadzące do salonu i udałam się do kuchni, gdzie pichciła coś El.
- Co tutaj robisz? Pomóc Ci może?
- Nie, nie trzeba, ale siadaj, pogadamy może o twoim nowym znajomym? - wiedziałam do czego zmieża, usiadłam tak jak prosiła.
- Co znowu. Tak, dobrze to ujęłaś! Znajomy.
- Oj nie denerwuj sie tak słońce. Fajny chłopak z niego. No a tak na prawdę, to jak jest?
- Znów zaczynasz El? No proszę Cię!
- Dobra Ron, wiem , że Ci się podoba, za długo Cię znam. Podkochujesz się w Nim, ale myślisz , ze nie masz u Niego szans i wolisz go uważać tylko za swojego znajomego, czy nie tak? – ujęła wszystko to co czułam w jednym zdaniu, bez zająknięcia. I jeszcze ten jej złośliwy uśmieszek , który Mnie tak irytował.Czasami się jej bałam, wiedziała wszystko lepiej niż ,więc po co miałam zaprzeczać?- Widziałam jak na niego patrzysz, nie wypieraj się.I wiesz co ? Podzielę sie moimi przemyśleniami z Davidem, zobacze co on o tym myśli..
- Daj mi spokój El. Ja stąd lepiej ide, dość sie nasłuchałam.
  Gdy przyszłam do towarzystwa minęłam się z Dawidem, który szedł w przeciwną stronę, najprawdopodobniej do Elki.Usiadłam na moje dawne miejsce, czyli obok Niego.
-Ron, kiedy ty gdzieś posżłaś?- tak jak się tego spodziewałam, Oliver nawet nie zauważył mojej nieobecności.
- Byłam u Elenaor, widzę, ze znaleźliście wspólne temat z David’em. Byliście tak zagadani. Gdzie on teraz poszedł.?
- Nawet umówiliśmy się już na skatepark, pokaże mi więcej trików. On coś mówił , że właśnie idzie do El z nią pogadać o czymś.
-Aha, to świetnie!- podsumowałam, bez entuzjazmu.
 Panowała miła atmosfera, ale jakoś nie byłam specjalnie szczęśliwa. Postanowiłam przejść się po ogrodzie, a no tak, bo El, tzn. jej rodzice mieli wspaniały ogród. Dbają o niego od lat.  Nie możnabyło oderwać wzroku od kwiatów, z tego co wiem mieli tam zasadzone osiemdziesiąt różnych gatunków. Do tego krzewy które były relugarnie podcinane, miały własne kształty przypominające to konewkę, to fontannę czy inne cuda.Spacerowałam sobie tak po chodniczkach , rozkoszując się śpiewem ptaków. Ćwierkały jeden przez drugiego. Usiadłam sobie na ławce , aby przedłużyć mój pobyt w tym zacisznym i spokojnym miejscu, bo wkońcu wszystko kiedyś isę kończy, dlatego należy kożystać z każdej chwili.
     Godziny leciały a mi było po prostu smutno. To wszystko co mówiła El, to były całe moje myśli. Nie było mi wcale wesoło przez to, że to sie tak toczy. , ale cóż ,życie. Postanowiłam jednak na razie o tym nie myśleć, rozerwać się, bo jeszcze dzisiaj będą mnie dręczyli pytaniami czy coś się stało. Za późno jednak do tego doszłam i się stało.
- Ron, co Ci jest? Coś się stało? Jesteś jakaś nie swoja.- powiedział brunet i objął mnie ramieniem , patrząc mi w oczy. Ja znów byłam jak zahipnotyzowana. W te oczy mogłabym wpatrywać się godzinami. Były takie niezwykłe, żadko spotykane. Do tego jeszcze jego aksamitny głos, przy którym cała się rozpływałam
- N..n..nie..- nie potrafiłam nawet normalnie mówić przez Niego!. On  tylko się zaśmiał, tak jak się tego spodziewałam.- Wszystko jest okej – po czym spuściłam wzrok i strąciłam jego ręke.
- Na pewno?- upewniał się.
- Tak na pewno, jest dobrze. Nie przejmuj się Mną.
- Czemu? Będe się Tobą przejmował.
-Czemu będziesz się Mną przejmował?- ciągle się z nim droczyłam , co poprawiło mi humor.
- Boo... Boo...Bo tak.- po czym znów obdarował Mnie swoim pięknym uśmiechem.- O której koniec?
-Nie wiem, ale ja sie zbieram powoli, wiesz. Jakoś nie czuje sie na siłach by imprezować.
-No widzę własnie. Siedzisz i patrzysz w jedno miejsce, w ogóle nie kontaktujesz ze światem. To czekaj, ide z Tobą.
-Nie zostań, spotkamy się kiedy indziej.- próbowałam sie od tego wymigać, chciałam zostać sama, trochę pomyśleć. Już wstałam z zamiarem pożegnania się ze wszystkimi i pójścia do domu, ale oczywiście on musiał mi przeszkodzić.
- Głupia, nie zostawie Cię, ide z tobą.- stanął mi na drodze, tak , że nie potrafiłam go wyminąć.- Ron się źle czuje, odprowadzę ją , żeby nie szła sama. – ogłosił  wszystkim. Ja też z każdym się pożegnałam i poszliśmy zgodnie z planem Oli’ego.

  ..... W drodze do domu........
Po długiej ciszy nastąpił dialog, neistety. Tyle dobrze, że widziałam już w oddali swój blok.
- A tak na prawdę , to co się dzieje?- mimo, że znałam go tak krótko, zaraz wyczuł , ze coś nie gra. I co miałam mu teraz odpowiedzieć?– Powiesz mi?
- Yyy.. , ale nic . Po prostu źle się czuję, głowa Mnie boli.- wymyśliłam, myśląc, ze uwierzy. Byłam jednak w błędzie.
- Ronnie, takie bzdury to możesz sobie darować. Ja myśle , że tu chodzi o coś innego.- zaskoczył Mnie tym.. Czyżby pod moją nieobecność David powiedział mu o swoich przemyśleniach,czy tam przemyśleniach El? I co teraz mam mu odpowiedzieć? Na moje szczęście , od mojego bloku dzieliło mnie zalednie pare metrów. Ale co z tego, jak sie z nim pożegnam, bo pzreciez i tak będzie zżerała Mnie ciekawość.
- No niby o co?- odważyłam się go o to zapytać, mimo tylu niezgodnych myśli.
- Yyy.. No wiesz.. ale nie, bo to głupie. Pogadamy może o tym kiedy indziej- odetchnęłam z ulgą i byłam już prawie pewna, że wiedział co czuję, ale w to nie wierzył, co mnie cieszyło. – Odezwe sie , dobranoc- pożegnał sie i odszedł. Byłam pewna , że On nie czuł tego co ja, ale takie jest życie. Przykre i bolesne....


.................................................................
Siemka. Szczerze mówiąc to ten 2 rozdział jest, że tak powiem do dupy z tego co widze , przykro mi , nie miałam za bardzo w tamtym czasie weny xd Ale mam już napiasany 3 rozdział i jest moim zdaniem o niebo lepszy od tego, so 3 rozdział nadchodzi i zobaczycie go już w środee :D
My job.
SandrXx <3

1 komentarz:

  1. bardzo wciagajace opowiadanie, nia moge sie doczekac nastepnego, zycze weny i pomyslow. zapraszam tez do mnie http://1directiondreaming.blogspot.no/ i z gory dziekuje <3

    OdpowiedzUsuń