wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 6

Przeczytaj inf. pod rozdziałem i ZAGŁOSUJ (po lewej stronie).

____________________________________



Kiedy się obudziłam z wielkim bólem głowy zauważyłam pewien brak- Oli'ego nie było przy mnie. Podnosząc kołdrę z ziemi,którą prawdopodobnie sama zrzuciłam, zauważyłam , że mój imprezowicz leżał koło łóżka, na podłodze.. Podparłam się i spojrzałam na niego. Mruczał coś niezrozumiałego pod nosem. Chwyciłam go za ramię i próbowałam położyć z powrotem, ale gdy tylko podciągnęłam go jakieś 2 cm przebudził się. Kiedy na mnie spojrzał nie potrafiłam powstrzymać śmiechu. Wyglądał jak siedem nieszczęść.  Po dłuższej chwili, gdy już odrobinę doszedł do siebie , powiedział:
-Co.. ja.. tu.. robię...- widać było, że wypowiedzenie niektórych słów nadal sprawiało mu problemy.
-Leżysz półprzytomny na ziemi, bo wczoraj się spiłeś w klubie.- odpowiedziałam treściwie. Po za tym, ja wcale nie byłam lepsza. Oliver powoli podniósł się na rękach i usiadł , nie zmieniając miejsca. Rozejrzał sie dookoła. Widziałam, ze na prawdę nie wiedział jak się tu znalazł. Zamyślił się na chwilę, po czym zaczął rozmowę, nadal nie do końca wyraźnie wypowiadając niektóre słowa.
- Mam pytanie. Chociaż nie... albo tak? Wiesz, mam problem. Wszystko mi się zmieszało i teraz nie wiem, czy to był sen czy rzeczywistość..- mówił tajemniczo..- Czy ty..albo nieistotne..- mówił  patrząc w bliżej nieokreślony punkt na podłodze.
- No powiedz.- nakłaniałam go z nadzieją, że powie. Musiało mu się coś przyśnić i teraz mu głupio o to zapytać. Zaśmiałam sie po cichu ze stanu w jakim był jeszcze od wczoraj. Biedaczek, nic nie wiedział z wczorajszego wypadu, albo przypominały mu sie tylko urywki z imprezy. Poniekąd to nawet dobrze, bo gorzej byłoby, gdyby pamiętał moje wczorajsze słowa.. Niemożliwe jednak, że to pamięta. Przecież on nawet samodzielnie siedzieć nie potrafił!
- Co sie szczerzysz?- zapytał zdziwiony. No tak, szkoda, że teraz nie widział siebie. Sam by się śmiał.
- Nie, nic. Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy?- co do wczorajszego wieczora , wolałam się upewnić. Pytać mogę, a w razie gdyby pamiętał, mogę mu wmówić, że był to sen. Ja sam powiedział, nie odróżnia teraz snu od rzeczywistości, więc mogę mu wmówić co zechcę, jak małemu dziecku. To było zabawne.
-No i znów sie szczerzysz. Nie rozumiem Cię. O Jezu, ale wczoraj była biba. Prawie nic nie pamiętam. Wiem tylko, że tańczyliśmy razem, potem poszliśmy do baru no i tak gdzieś z trzy razy, później już prawie nic nie pamiętam.
- A no tak było grubo. Musiałam Cię trzymać na krześle nawet jak siedziałeś. W dodatku El i David gdzieś poszli i zostaliśmy sami, musiałam Cię tutaj wlec. Ciężko było. Już nigdy, ale to nigdy nie chce z tobą zostać sama na imprezie. - zaśmialiśmy się równocześnie.
- Dobra, teraz spieprzaj mi stąd chce się przebrać, idź do łazienki zrób coś z sobą , prysznic weź albo coś , bo wyglądasz okropnie..- oczywiście zrozumiał to tak, jak miał i z kolei on zaczął mi docinać.
-  No ty też nie lepiej. I uczesz włosy, bo wyglądasz jak strach na wróble..- po swojej krótkiej (na szczęście) wypowiedzi, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą, wedle życzenia. Wstałam z łóżka i otworzyłam szafę z ubraniami, po czym wyciągnęłam szybko czarne leginsy i pierwszą lepszą bluzę. Usiadłam na krześle rozczesując swoje poplątane włosy. Spojrzałam w lustro. Rzeczywiście wyglądałam okropnie: doły pod oczami, rozmazany makijaż i te nieszczęsne włosy z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. Wyciągnęłam specjalne odżywki do włosów, które znajdowały się w jednej z półek, tak jak inne drobiazgi do pielęgnacji. Po niedługim czasie moje delikatne loki już lekko opadały mi na ramiona.
- Zostało tylko zrobić coś z tym.- powiedziałam do siebie wskazując ręką na twarz. Wyglądałam jak upiór z filmu grozy. Pochyliłam się i sięgnęłam do mojego czarnego kuferka, gdzie znajdowały się moje "skarby". Kilka kosmetyków i wszystko sie unormował. Jeszcze tylko podkreśliłam odrobinę moje ciemne rzęsy i byłam gotowa. Zaścieliłam łóżko, żeby w moim pokoju nie wyglądało jak po wojnie, po czym wyszłam kierując się w stronę kuchni. Byłam głodna,sądzę, że Oliver też, lecz z pewnością nie wpadnie na pomysł zrobienia czegoś do zjedzenia. Przechodząc przez salon poczułam miłą woń dochodzącą z kuchni, a moich uszu dobiegło brzdękanie talerzy.  Podeszłam cichym krokiem i stanęłam na progu kuchni. Nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam. Ku mojemu zdziwieniu ten, którego uważałam za największego lenia właśnie robił nam śniadanie. Spojrzałam na Niego. Znów zapragnęłam, by był tylko mój, uśmiechał się tylko dla mnie, patrzył tylko w moje oczy. Patrzyłam na niego jak głupia, był dla mnie doskonały w każdym calu, nic mu nie brakowało.
- Co sie tak gapisz?- powiedział żartobliwie, jak to on, przy czym uśmiechnął się czarująco, a pode mną znów ugięły się kolana..
- Nie nic, tak tylko..-  zabrakło mi języka w gębie. Uciekłam wiec do najprostrzego rozwiązania.. Nie udzielił na to żadnej odpowiedzi, a wziął sie za dalsze przygotowania naszego śniadania.
  Zerknęłam wciąż ospała na zegar. Jego wskazówki pokazywały godzinę 13:00. Można by zabrać się już za robienie obiadu, nie śniadania.-  Idę usiąść, bo trochę mnie głowa boli, a ty sobie poradzisz.
-No jasne, bo mnie wcale w głowie nie huczy po wczoraj- powiedział z ironią. Zaśmiałam się po cichu i poszłam do salonu, gdzie wygodnie rozłożyłam się na wersalce. Włączyłam telewizor przeskakując kolejno nie za ciekawe programy. Po dłuższej chwili natrafiłam wreszcie na jakiś kanał muzyczny, gdzie puszczono bardzo dobrze znaną mi piosenkę, którą w dodatku uwielbiałam. Nim się skończyła , na brązowym stole przede mną stał już talerz pełen kanapek i dwie szklanki z gorącą kawą na przebudzenie. On za to usiadł obok mnie i pochłaniał kanapki , jedna za drugą.
Pochłaniał je w takim tempie, że myślałam, że się zaraz zakrztusi.
Już chciałam wtrącić jakąś zabawną uwagę na temat jego żołądka, lecz przerwał mi dźwięk telefonu.
-Tu Ronnie, słucham?- spytałam, ponieważ litery na komórce dalej były dla mnie nie do rozczytania.
-Hej! Z tej strony El.- nie musiała mi tego mówić, poznałam ją po głosie- Wiesz może gdzie podziewa się Olie? Zostawił wczoraj w klubie telefon, a nie umieliśmy was znaleźć, bo tak nagle jakoś zniknęliście…- Zatkało mnie. Olivera najwyraźniej też- dopiero teraz zauważył brak telefonu.
-Tak… Oliver przyszedł do mnie właśnie przed chwilą…- skłamałam. Wiedziałam, że jeśli powiedziałabym jej prawdę to pewnie pomyślała by sobie nie wiadomo co.
-Dał rade dojść? Wczoraj wyglądał przynajmniej jakby potrzebował lekarza.- powiedziała ze śmiechem w głosie.
-Mam nadzieję, że wiesz, że jesteś na głośniku?- zapytałam zaraz po zobaczeniu skołowanej miny Olivera. I tu nastała niezręczna cisza, a z każdą sekundą coraz bardziej chciało mi się śmiać.
-A co się stało z tobą i Davidem? Też wczoraj tak nagle zeszliście z pola widzenia.- Powiedział Olie najwyraźniej próbując się odgryźć. Zdziwił mnie bardzo fakt, że nasz imprezowicz jednak coś pamiętał.
-Długa historia… W skrócie mówiąc David miał bliskie spotkanie trzeciego stopnia z drzwiami i musiałam odprowadzić go do domu.- cała nasza trójka parsknęła śmiechem.-Może zobaczymy się potem w tej nowej kafejce? Wiecie, tej za rogiem?
-Pewnie!- odpowiedział pełen entuzjazmu Olie, za to ja nie byłam najpierw zbyt przychylna tej decyzji. Ciągle pamiętałam jak musiałam taszczyć przez całe ulice pijanego Olivera, który na dodatek nie chciał się mnie słuchać, ale w końcu też skapitulowałam.
-To wspaniale! Widzimy się o czwartej!- powiedziała i rozłączyłyśmy się.
Przez cały czas rozmowy siedzieliśmy na kanapie, a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że ten łakomczuch zostawił mi tylko trzy kanapki! Ale cóż… Nie będę się o to wykłócać, w końcu przynajmniej sam je zrobił. Dalej ciekawił mnie jego entuzjazm podczas zaproszenia El do tego Cafe. Miał taki błysk w oku jakby nagle zobaczył tabliczkę czekolady ludzkich rozmiarów.
-Co cię skłoniło do takiej szybkiej decyzji wyjścia?- powiedziałam i upiłam łyk kawy.
-Wiesz… Słyszałem, że dają tam wspaniałą gorącą czekoladę- mówiąc to „wywalił” taki uśmiech, że myślałam, że zaraz upuszczę mój kubek.- A tak w ogóle to… No wiesz… Ja… Mam do ciebie pytanie…- powiedział już mniej radosnym głosem. W jego oczach widziałam, że to coś poważnego, ale w życiu nie pomyślałabym, że będzie chodziło właśnie o to…
-Spokojnie. Mi możesz powiedzieć wszystko.- powiedziałam, nie podejrzewając co za chwilę może się stać.
-No bo wiesz… Ja… Nie wiem czy to był sen czy nie… Ale… Pamiętam jak… No wiesz!...- mówił tak jakby zapomniał o co w ogóle mu chodziło.
-Błagam cię! Powiedz!- powiedziałam i chwyciłam go za ramię.
-…Jak… Mówiłaś, że.. że ci na mnie zależy.. bardzo..
-C-co?- powiedziałam wystraszona i od razu ręka spoczywająca na jego ramieniu chwyciła za moje serce. Biło jak szalone. Wiedziałam, że mam dwa wyjścia: skłamać lub powiedzieć prawdę… Patrzyliśmy sobie w oczy. Wiedziałam, że taka okazja może się szybko nie powtórzyć, ale jeśli mu powiem to może być koniec nie tylko przyjaźni, ale też znajomości… Każda chwila była dla mnie jak eon, ale nie mogłam czekać tak długo. Musiałam wybierać "Być, albo nie być." w dodatku miałam na to zaledwie pare sekund….

______________________________________________________________

Jest szósty rozdział, wiem, że nie było bardzo długo, ale nie potrafiłam nic napisać, nie miałam w ogóle weny. Z tym też było ciężko, ale na szczęście pomogła mi Ray :D Dziękuje! :)

Mam prośbę. Jest dużo wyświetleń na poszczególne rozdziały, więc jeżeli to przeczytałaś/łeś to zostaw po sobie ślad w komentarzu, może być on nawet zwykłą minką. :)

SandrXx <33

9 komentarzy:

  1. Mam zaszczyt napisać 1 komentarz. :D
    Rozdział booski. :)
    Fajnie by było gdyby wyznała prawdę co do swoich uczuć. ;)
    Czekam na nn. i pozdrawiam xoxoxo
    Caroo

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial bardzo pozytywny, fajnie sie go czytalo. Lubie jak na sam koniec zostawiamy takie napiecie i chcemy wiedziec co dalej, jednakze to ma byc klucz do nastepnego rozdzialu.
    Podobalo mi sie i czekan na nr :)

    Odpowiadajac na to co ty u mnie napisalas:
    -Wklejalam moja wypowiedz tam, gdzie uwazalam, ze blog mi sie podoba i ma to cos w sobie. (I przy okazji jak juz dajesz u kogos komentarz, to nie pisz co ci sie nie podoba w komentarzach pod twoim blogiem, bo stracisz jeszcze czytelnikow)Ja jestem wyrozumiala i bede czytala, bo mi sie ten blog podoba i szkoda byloby go przerwac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to , że chcesz tylko zareklamować swoje blogi (bynajmniej z mojej perspektywy). Niczego ci nie narzucam, ale ja to tak zinterpretowałam, mam nadzieję, że zrozumiesz. Ucieszy mnie to, jeśli rzeczywiście jest tak, jak mi napisałaś, a jeżeli nie jest tak, no to.. to już mniej sie ciesze. ;d Rzecz jasna nie chce żadnego sporu między Nami, ale to chyba wiesz.

      Usuń
  3. Wow zajebiście się to czyta ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie ; ). Zostaje na dłużej, bo wciągające ; )
    Pozdrawiam serdecznie, Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam przez chwilą całego bloga i powiem jedno: jest ZAJEBISTY! (przepraszam za wyrażanie) Podoba mi się cholernie:) Zabawne było to jak prowadziła go do domu i ta poranna pobudka:) Czyli chłopak jednak coś pamięta:) Chciałabym żeby w końcu byli razem:) Oczywiście dodaję do ulubionych i czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ; * U mnie na http://just-trust-isiia999.blogspot.com III rozdział.
    Pozdrawiam, Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ! To jest prześwietne i nie mogę doczekać się dalszych części :))

    Zapraszam do mnie na nn :*
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog ; ) Czekam na nowy rozdział ; )
    Zapraszam na mój blog: http://life-changed-in-london.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń